Pisanie o Atenach, greckiej stolicy, jest jak snucie niekończącej się opowieści, w której przygody bohaterów, nieprzewidywalne zwroty akcji i skomplikowane zagadki mnożą się bez końca.
Na wyprawę do antycznych Aten, świata doskonale wszystkim znanego z wałkowanych przez całe lata w szkolnych ławach mitów greckich, czekaliśmy od dawna, snując plany i wytyczając trasy przyszłej wyprawy. W końcu udało się, przylecieliśmy do Aten i rozpoczęliśmy naszą przygodę, o której dziś Ci opowiem.
Ateny, przypadkowy, acz trafny wybór
Wszystko zaczęło się któregoś wieczoru, gdy ja i Magda, siedzieliśmy z butelką wina przy mapie, gapiąc się na wielki świat. Był olbrzymi, musieliśmy przestawić stolik, by mapa zmieściła się na podłodze naszej niewielkiej biblioteki. Napełniliśmy ponownie kieliszki, wino było chłodne, grzejniki ciepłe, świat na mapie szeleścił zachęcająco, super czas zabrać się za planowanie kolejnej wyprawy.
Był wrzesień i padało więc miejsce, które wybierzemy, musi być suche i wciąż ciepłe. Magda wspomniała o Hiszpanii, ale niedawno byliśmy w podróży do Malagi na Costa del Sol, po której opalenizna jeszcze nam nie zeszła. Może południe Francji? Od dawna planujemy połazić po zamkach nad Loarą. Jednak nie, ostatecznie wybór padł na Grecję, a dokładnie na wyspę Kretę, o której pisaliśmy wcześniej.
Jak z Krety trafiliśmy do Aten, zapytacie? Cóż wszytko dzięki niebywałym zdolnościom menedżerskim Magdy.
Kupiliśmy bardzo tanie bilety Bristolu, Kreta, powrotne jak to często się zdarza, były wielokrotnie droższe. Zamiast więc wracać bezpośrednio do Bristolu, polecieliśmy do Aten na dwa dni. Potem tylko lot do Warszawy, gdzie spędziliśmy kolejne dwa dni, no i potem już prosto do domu.
Co robić w Atenach atrakcje w mieście i ile to kosztuje
- Całodniowa prywatna wycieczka do Maratonu i Termopil miejsc znanych z greckiej historii.
- Wyprawa na Akropol, Partenon i muzeum akropolu z przewodnikiem, podczas której poznasz jeden z najcenniejszych zabytków starożytności.
- Zwiedzaj miasto na pokładzie autobusu Hop-On Hop-Off; Zwiedzanie miasta z otwartego autobusu jest miłe i przyjemne.
Udało nam się odwiedzić nie tylko Grecję i Ateny
Takim to sposobem zwykły wyjazd na Kretę przerodził się w podróż przez Europę, ciekawa przygoda no i zaoszczędziliśmy.
Wróćmy jednak do stolicy Greckich Bogów i ich boskich domostw, do których naszego hotelu zaliczyć nie można. Jeżeli pobliski Akropol był rajem pełnym szczęśliwych ludzi, popijających ambrozje, to nasz hotel z pewnością mógłby być częścią mrocznego Hadesu. Dlatego też by uczucie rozpaczy i beznadziei nie ogarnęło nas doszczętnie, zostawiliśmy w pokoju plecaki i czym prędzej wybiegliśmy na miasto, ku słońcu.
Pogoda była wspaniała a samo centrum dosłownie o krok. Przemierzaliśmy uliczki starego miasta, uważając, by nie zapuszczać się zbyt daleko na obrzeża, gdzie nie było już tak ładnie. Wyszła przy okazji na jaw smutna prawda o Grekach, potrafią być flejowaci i niewiele obchodzi ich otoczenie, w którym żyją. Śmieci na ulicach i zagracone ogrody to naturalny widok gdy tylko nieco oddalimy się od centrum, sorry, ale w takim miejscu to po prostu rani to do żywego.
Na szczęście nasi gospodarze bardzo dbają o zabytki, rozumiejąc ich wartość.
Spacerując malowniczymi uliczkami Aten, praktycznie co krok potykamy się o pozostałości dawno minionych cywilizacji. Są tam resztki murów z wielkich kamieni, będących niegdyś świątyniami zapomnianych dziś Bogów, są niewielkie kapliczki wykute w miękkich, wapiennych skałach, mijamy potężne kolumny dźwigające dawno temu dachy olbrzymich budynków. A nad wszystkimi tymi cudami, niczym szkielet mitycznego potwora, góruje pradawny Akropol.
Słynny gyros z frytkami, grecka uliczna przekąska
Nim jednak wdrapaliśmy na świątynną górę, musieliśmy coś zjeść. Oczywiście gyros, a raczej dziwna odmiana gdzie w specjalny chleb zwany „pita” upycha się mięso, warzywa, frytki i wszystko to zalewa sosem, taki grecki „Fast Food” osobiście uwielbiam. Potem jeszcze kawa i pogaduchy z przypadkowo spotkanymi rodakami, których jest w Atenach zaskakująco wielu.
Nim wkroczyliśmy do miasta Bogów musieliśmy odstać swoje w kolejce do kas. Nie był to szczyt sezonu więc nie staliśmy bardzo długo, w lipcu czy sierpniu może to trwać nawet kilka godziny!
Po przejściu przez bramę czekały nas już tylko przyjemności. Opisanie wszystkich świątyń i budynków zajęłoby mi resztę nocy, a Wam nie chciałoby się tego czytać. Powiem tylko, że najważniejsze świątynie to Partenon, Erechtejon, Apteros, sanktuarium Artemidy Brauronia i Propyleje. Ciekawostką jest, że do budowy świątyń prawie 500 lat p.n.e. użyto kamieni i materiałów z wcześniejszych budowli, pałaców i murów obronnych zniszczonych podczas wojen perskich. Najstarsze odnalezione artefakty liczą sobie ponad trzy tysiące lat, kawał czasu co nie?
Wrażenia nie do opisania po wizycie na Akropolu
Przebywanie w tym miejscu to wielkie przeżycie! To niezwykłe znaleźć się tak blisko miejsca skąd ludzkość wyruszyła ku potędze i rozpoczęła budowę świata jaki dziś znamy.
Późnym popołudniem wróciliśmy do ciemnej jaskini na skraju Hadesu by odpocząć. Zjedliśmy obiad, wypiliśmy kawę i gdy zapadł zmrok wyruszyliśmy ponownie ku majaczącym wysoko ruinom. Oczywiście sam Akropol jest zamykany na noc, lecz można popatrzeć na niego z pobliskich wzgórz.
My wdrapaliśmy się na wzgórze Aresa. Widok na oświetlone w dole miasto jest nie do opisania, widok na oświetlony Akropol zostanie nam w pamięci na zawsze. Jeżeli będziecie w Atenach, musicie to zobaczyć.
Na zakończenie wyprawy do Aten i na Akropolu
Miasto jest gwarne do późnych godzin, można jeść i pić prawie do białego rana. Jest raczej tanio, o ile nie siadamy w restauracjach w samym centrum. Proponuje poszukać knajpek nieco na uboczu, mają przyjemniejszy klimat, jedzenie jest smaczne i niedrogie.
W Atenach widać brak pieniędzy, nie jest to aż tak zauważalne jak poza stolicą ale wciąż widoczne. Grecy są bardzo mili i niezwykle pomocni, nie wahajcie się pogadać z ludźmi siedzącymi czy stojącymi obok, często dzięki nim macie szansę trafić w miejsca mniej popularne i bardzo ciekawe.
Następnego dnia szybkie śniadanie, spacer na dworzec gdzie specjalna kolejka zawiozła nas na lotnisko. Po trzech godzinach lotu byliśmy już w Warszawie, a tam … ulewny deszcz i ledwie kilka stopni powyżej zera. My w trampkach i letnich ciuchach, ubaw po pachy, ale to już inna historia.
Inne artykuły z naszych wypraw do Grecji
Plaża Balos na Krecie
Mityczne Knossos na Krecie
Kreta – Grecki raj na morzu Śródziemnym