Nasza przygoda ze Szwajcarią rozpoczęła się bardzo dawno temu. Wynikło to w dużej mierze z niezwykłego zrządzenia losu. Mianowicie, pewnego dnia, pod wpływem pewnych zdarzeń, zdecydowaliśmy się zapakować auto i wyruszyć z Anglii do Zurychu, gdzieś daleko po drugiej stronie Europy, a dlaczego? O tym potem.

Przygód było co niemiara, zwłaszcza, że autem którym podróżowaliśmy był wysłużony ford Mondeo. Mimo podeszłego wieku i sporej ilości mil na liczniku poradził sobie bardzo dobrze. Co prawda nie często udawało nam się zmienić pas na autostradzie, by kogoś wyprzedzić, lecz nie o to przecież chodziło, by szybko dojechać na miejsca ale by jechać.

Podróż autem po Szwajcarii


Podróżując po Szwajcarii samochodem należy podjąć decyzję, czy będziemy poruszać się autostradami, czy drogami lokalnymi. Pierwsza opcja daje nam możliwość przemieszczania się po kraju wygodnie, szybko, nudno i nie za darmo. W drugiej opcji ograniczenia prędkości najczęściej zatrzymują się przy 50 km na godzinę, lecz możemy dzięki temu, że posuwamy się w żółwim tempie, dokładnie obejrzeć mijane miasta i wsie.

Dodam tylko, że aby wjechać na szwajcarskie autostrady należy zakupić winietę. Kosztuje ona 40 euro za rok, co nie jest wygórowaną opłatą. Ale jak powiedziałem, poruszając się po drogach lokalnych możemy podziwiać życie Szwajcarów w ich naturalnym środowisku.

morze-prom-statek-atrakcje-co-zobaczyć-zwiedzanie-Dover-anglia-kanał
Podróż do Szwajcarii wymagała od nas pokonania kanału pomiędzy Anglią i Francją.

My, aby podnieść poprzeczkę, wybraliśmy drogę przez Alpy zamiast użyć francuskich autostrad. Wrażenie niesamowite, gdy samochód wspina się na każdą wielką górę, a my modlimy się by marne 70 koni pod maską poradziło sobie na kolejnej, stromej serpentynie.

Na szczęście, jeżeli jedziesz pod górę kiedyś musisz z niej zjechać, a w takiej sytuacji stara, dobra Czarna Perła radziła sobie doskonale. Tu należy się wyjaśnienie, mamy zwyczaj nadawania imion naszych samochodom. Po Czarnej Perle była Srebrna Strzała, Czerwony Mściciel, który to był pomysłem Magdy, potem jeszcze Szary Smok itd.

Bazylea miasto, w którym stykają się granice Niemiec, Szwajcarii i Francji


Ale wracając do Szwajcarii, gdy już przebiliśmy się przez góry i stoczyliśmy auto na bezpieczne równiny, w oddali zobaczyliśmy miasto Bazylea, które jest o tyle niezwykłe, że leży w punkcie, w którym graniczą trzy państwa, Niemcy, Francja i Szwajcaria. Granica jest płynna i pomimo, że Szwajcaria nie należy do Unii Europejskiej ani do strefy Schengen, w tym mieście nie napotkaliśmy żadnych przeszkód, by dostać się do krainy scyzoryków.

Szczerze powiem nie do końca pamiętam trasę przez mijane miasteczka, a to dlatego, że u celu podróży w mieście Baden czekał na nas trzeci członek ówczesnej załogi Naszych Szlaków, Artur. To właśnie spotkanie z Arturem było przyczyną całej naszej przygody i po prostu nie mogłem doczekać się wizyty.

Ówczesna, uboga nawigacja, a raczej parodia nawigacji, odpalona na telefonie Nokia nie specjalnie pomagała w odnajdywaniu drogi i często bardziej przeszkadzała aniżeli w czymkolwiek pomagała.

Szwajcaria-zuruch-atrakcje-co-zobaczyć-zwiedzanie-ford-mondeo
Aby uatrakcyjnić wspólnie spędzony czas urządzaliśmy a Arturem wyścigi i rajdy starym dobrym Mondeo.

Ostatecznie jednak do spotkania doszło i wszystko skończyło się dobrze. Kilka kolejnych godzin spędziliśmy na gadaniu o wszystkim i o niczym, ciesząc się razem.

Atrakcje Szwajcarii w rejonie Zurich i Baden


Gdy pierwsza radość minęła i zaczęliśmy z zaciekawieniem rozglądać się dookoła, dotarło do nas w jak ciekawym miejscu się znaleźliśmy. Dzięki temu, że Artur mieszkał w Szwajcarii już od jakiegoś czasu, świetnie zastąpił nasz nieprzydatny do niczego system nawigacji satelitarnej.

Park wodny Alpamare


Zwiedzanie rozpoczęliśmy od wizyty w największym, zadaszonym parku wodnym w Europie. Alpamare to gigantyczne kąpielisko usytuowane na szczytach otaczających Zurich. Znajdziemy tu sztuczne fale, o ponad metrowej wysokości, dziką rzekę Rio-Mare no i to co spodobało nam się najbardziej tzn. mi i Arturowi, ponad 1800 metrów zjeżdżalni wodnych! Niesamowite! Całymi godzinami można ślizgać się i zabawa nigdy się nie nudzi.

Alpamare w Szwajcarii

Magda natomiast cały ten czas spędziła w basenie termalnym z wodą o temperaturze 36 stopni. Jest tam cisza i delikatna muzyka, pasująca do fantastycznego widoku na jezioro Zuryskie w dole.

Można je podziwiać z otwartej części basenu, którego wysunięta na zewnątrz część kończy się kilkuset metrową przepaścią, to trzeba zobaczyć! Całodniowa zabawa w tym przybytku przyjemności kosztuje jakieś 30 euro od osoby i warta jest każdego wydanego grosza.

Oficjalna strona parku wodnego Alpamare

Jaskinie św. Beatusa


Następnie, dla kontrastu, pojechaliśmy zobaczyć jaskinie św. Beatusa leżące nieopodal miejscowości Interlaken. Miejsce niezwykłe dla wielbicieli twórczości mistrza J.R.R. Tolkiena. Od początku miejsce to wydawało mi się dziwnie znajome, a przecież nigdy wcześniej nie byłem nawet w okolicy.

Tajemnica rozwiązała się, gdy przeczytałem iż Tolkien odwiedził to te jaskinie w roku 1911. Piękny i magiczny Rivendell, pełen smukłych i dostojnych Elfów z powieści Władca Pierścieni, jest dokładnym odbiciem grot św. Beatusa, które odwiedziliśmy.

Jaskinie Kents Cavern w Torquay w Anglii

Poza tym w ekranizacji powieści dokonanej przez Petera Jacksona, miejsce to posłużyło jako wizualizacja Ostatniego Przyjaznego Domu. Co więcej ilustratorem książek Tolkiena był John Howe, kanadyjski artysta mieszkający w Szwajcarii. Wyjaśniło się więc, gdzie widziałem to miejsce wcześniej.

Nieopodal rodzinnego Bristolu jest zakątek również związany z mistrzem Tolkienem, jest to las Puzzlewood, gdzie mistrz szukał inspiracji opisując Śródziemie. Kręcono tam też Star Wars – Przebudzenie mocy, ale to historia na kolejną opowieść.

Nazwa jaskiń wiąże się pewnym angielskim misjonarzem św. Beatusem, który zgodnie z legendą, pokonał mieszkającego w nich smoka. Do dziś postać smoka stanowi logo jaskiń. Na szczyt góry w głębi której znajdują się jaskinie, prowadzi kręta i wąska droga, pełna mostów, z których podziwiać można panoramę jeziora Thun.

Jaskinie są bardzo tajemnicze i nigdy nie wiemy czego się spodziewać za kolejnym zakrętem, jest tam też ciasno i mrocznie, ale nie nieprzyjemnie. Zewsząd otaczają nas stalaktyty i stalagmity, mniejsze groty, a nawet dziwna roślinność. Przebojem jest podziemne jezioro z wodospadem.

Adres do jaskiń św. Beatusa: Beatushöhlen-Genossenschaft, Seestrasse 30, 3800 Sundlauenen.

Oficjalna strona jaskiń

ZOO w Zurichu


Z jaskiń wróciliśmy do Zurichu gdzie odwiedziliśmy zoo, nie jesteśmy zwolennikami trzymania zwierząt w klatkach, ale tym razem byliśmy mile zaskoczeni. Wybiegi są naprawdę wielkie, a zwierzaki wyglądają na zadowolone, choć co ja tam wiem o zadowoleniu zwierząt.

ZOO we Wrocławiu - Lwy na wybiegu

ZOO rozłożone jest na górze Zurichberg i zamieszkuje je ponad 350 gatunków zwierząt. Liczba zwierząt mieszkających w ZOO przekracza 4 tysiące i stale rośnie. Miejsce to jako instytucja, angażuje się w wiele bardzo ważnych projektów, mających na celu odnowienie wielu gatunków, które od dawna uważa się za zagrożone.

Ogród zoologiczny w Zurichu uważany jest za pierwszy na świecie, który prowadzony jest w sposób naukowy i jak najbardziej naturalny.

Oficjalna strona ZOO w Zurichu


Centrum Nauki Technorama w Winterthur


Na koniec zostawiłem sobie najfajniejsze miejsce jakie odwiedziłem i nie myślę tylko o Szwajcarii. Centrum Nauki Technorama w mieście Winterthur.  Samo miasto jest piękne, nazywane często miastem ogrodów gdyż pełno w nim parków, ogrodów i wszelkiego rodzaju zieleni.

Szwajcaria-zuruch-atrakcje-co-zobaczyć-zwiedzanie-technorama-muzeum-techniki
Technorama w Szwajcarii nieopodal Zurychu to miejsce niesamowite i ciekawe dla ludzi w każdym wieku.

Jednak nic nie przebije Centrum Nauki, które jest jego największą atrakcją. Ponad 500 fantastycznych eksponatów umieszczono w ogromnym, nowoczesnym budynku na obrzeżach miasta. Trzy piętra pełne mechanizmów, instalacji i wszelkiego rodzaju technicznych cudów.

Wszystko jest bardzo czytelnie opisane z logicznymi podziałami na mechanikę, światło i wzrok, matematyka czy percepcja. Każdy bez względu na wiek znajdzie coś dla siebie.

Szwajcaria-zuruch-atrakcje-co-zobaczyć-zwiedzanie-technorama-muzeum-techniki-piotr-kiżewski-artur-baumann
Technorama niedaleko Zurychu.

Nam fenomenalną zabawę zapewniło w pełni wyposażone studio telewizyjne i radiowe, w którym można wyreżyserować własny program lub audycję.

Wszystkie urządzenia są opisane a gdy to nie wystarczy możemy poszukać pomocy u pracujących tam ludzi, którzy kompetentnie wyjaśniają wszelkie zawiłości działania np. silników parowych, potężnych magnesów czy łodzi podwodnych. Gorąco polecam, sam wybrałbym się tam bardzo chętnie jeszcze raz.

Na zakończenie naszej pierwszej wizyty w Szwajcarii


Cóż następnego dnia musieliśmy się żegnać i nie było już tak fajnie. Jednak wyprawa ta pokazała nam, że bez problemu można spakować auto i pojechać wszędzie tam, gdzie mamy ochotę. Pomogła nam też pozbyć się strachu przed podróżami na własny rachunek bez pomocy biur podróży.

Od tamtej wiosny przejechaliśmy samochodem Europę wzdłuż i wszerz, nie zawsze było idealnie i zdarzały się problemy, ale ostatecznie zawsze wszystko kończyło się dobrze, czego nam i Wam szczerze życzę podczas przyszłych podróży.