Dawno, dawno temu (uwielbiam opowieści rozpoczynające się w ten sposób) zamkiem człuchowskim władał polski Starosta. Starosta ten miał piękną córeczkę, której przy porodzie niestety zmarła matka, co miało znaczący wpływ na jej postrzeganie świata. Mianowicie Danusia, bo tak jej było na imię, była ciągle smutna, co strasznie martwiło możnowładcę.

Nie uśmiechała się nigdy i nic nie było jej w stanie rozśmieszyć. Całymi dniami siedziała w swojej komnacie i wpatrywała się w falujące wody jeziora. Najznamienitsi lekarze z całego królestwa nie byli w stanie pomóc młodej szlachciance, dlatego też Starosta udał się do lokalnej wiedźmy, która stwierdziła, że tylko „urok” zdejmie osoba, która będzie w stanie rozweselić Danusię.

Starosta długo się nie namyślając ogłosił wszem i wobec, że osoba która rozweseli jego córkę, otrzyma jej rękę, oraz cały swój majątek. Na dwór zaczęli zjeżdżać się różnego rodzaju komicy, lecz na nic zdały się ich pokazy. Smutek trwał. Pewnego razu do miasta przybył młody szewczyk co za kompana miał psa Łatkę. Dowiedziawszy się o przypadłości Danusi stwierdził, że jemu uda się ją „odczarować”.

W tym celu za ostatnie pieniądze zakupił skórę wołową, z której uszył ogromny trzewik, a następnie usadowił go na dwóch kołach. Woźnicą tego przedziwnego powozu został Łatek, który przebrany przez szewczyka w czarny frak prezentował się wyśmienicie. Pozostała do obsadzenia jedynie rola osiołka, w którą wcieli się szewczyk Janek. Doczepił sobie dzwoneczki, uszy i wyruszyli.

Orszak z ulicy na ulicę powiększał się, gdyż zaciekawieni mieszkańcy wesoło podążali za powozem. Gdy już dotarli na dziedziniec zamku, zbiegowisko zobaczyła Danusia, która jak tylko spojrzała na woźnicę parsknęła śmiechem. Radości  nie było końca. Uradowany Starosta chwycił w ramiona wybawcę swojej córki i oczywiście potwierdził, że obietnicę dania swojej córki za żonę spełni.

Jednak wieczorem Starostą zaczęły targać wątpliwości, bo jak to córka szlachcica ma poślubić człowiek z plebsu, przecież tak nie przystoi. Udał się więc po poradę do starej wiedźmy, która dała mu taką radę

– W ogłoszonej przez ciebie odezwie jest zastrzeżenie, iż masz prawo postawić swemu przyszłemu zięciowi jeden warunek do wykonania. Wybór tego warunku zależy, mości starosto, tylko od ciebie. Każ mu zrobić coś niewykonalnego – Po przybyciu na zamek szlachcic wezwał szewczyka i tak mu powiedział

– Ostatnim Twoim zadaniem będzie wykonanie trzewików dla Danusi, ale musisz je zrobić siedząc na gzymsie  wieży, jeżeli boisz się otrzymasz ode mnie sto dukatów i nigdy więcej nie zbliżaj się do Człuchowa. Szewczyk spojrzał w górę i odpowiedział.

– Niech będzie, zrobię to.

Nazajutrz szewczyk przystąpił do wykonania postawionego przed nim zadania.  Gdy już kończył drugi bucik, ze zdrętwiałej dłoni wypadł mu młotek, chcąc go złapać stracił równowagę i runął w przepaść.

Ludzie obserwujący zdarzenie zamilkli i jedynie Łatek zaczął przeraźliwie opłakiwać swojego pana. Zawodzenie to usłyszała Danusia, która nie była świadoma zadania postawionego przed jej ukochanym. Gdy wyszła na dziedziniec i  zobaczyła roztrzaskane ciało, serce jej nie i pękło z żalu.

Ciała ich złożono we wspólnej mogile, a duchy ich od czasu do czasu można ujrzeć błąkające się po  wieży zamkowej.