Targowisko Dżami al-Fana w Marrakeszu jest główną atrakcją najstarszej części tego marokańskiego miasta.

Wejście na plac targowy Dżami al-Fana, leżący w najstarszej części miasta Marrakesz w Maroku zwanej medyną, było dla mnie sporym szokiem.

Z raczej spokojnej, nowoczesnej części Marrakeszu wchodzę w hałaśliwy, pełen cieni świat wąskich uliczek i niezliczonych straganów, pomiędzy którymi przelewa się rozkrzyczany tłum wiecznie gdzieś pędzących, kolorowych ludzi. Jedni zwyczajnie krzyczą, inni biegają, skaczą, a jeszcze inni tańczą, wykrzykując niezrozumiałe zdania i przekrzykując się nawzajem. Pomiędzy nimi przemykają ludzi z małpami na łańcuchach albo żywymi wężami w dłoniach.

Marrakesz i słynny bazar Dżami al-Fana atrakcji medyny, historia i ciekawostki

Co robić w Marrakeszu i ile to kosztuje

Bazar Dżami al-Fana w Marrakeszu afrykański targ rozmaitości

Po prawej stronie grają instrumenty rodem z głębokiej Afryki, po lewej gość w turbanie usiłuje bezskutecznie, za sprawą rozstrojonego fletu zmusić do ruchu śpiącą kobrę. Na wprost przed sobą widzę garstkę aktorów, przypominających raczej bandę obdartych wieśniaków, którzy starają się opowiedzieć jakąś skomplikowaną historię, krzycząc przy tym i wymachując trzymanymi w rękach kijami.

Galeria fotografii lato

Tuż za aktorami stary arab z nosem jak tomahawk „leczy” zęby komuś siedzącemu na drewnianym zydlu. O znieczuleniu nikt tu nie słyszał, bo widzę wyraźnie, że klient zaciska dłonie na siedzisku taboretu z taką siłą, że ze starego drewna kapie woda. Staruch z nochalem pastwi się nad biedakiem za pomocą jakiejś przedziwnej wiertarki napędzanej klekoczącą sprężyną, a ja wiem jedno, ten widok i dźwięk tępego wiertła, będzie mnie prześladował chyba już zawsze.

Kawałek dalej rozstawił swój kram pustynny Van Gogh i wypełnił go dziełami własnej roboty. Nie wyglądają najgorzej, ale dlaczego mieszkaniec suchej pustyni kopiuje jeden do jeden widoczki z angielskiej ulicy pełnej czerwonych autobusów, tego nie wiem.

Dżami al-Fana w Marrakeszu aktorzy i przedstawienie

Mijam faceta próbującego zakląć czyjeś pieniądze. Gość wkręca ludziom, że dzięki kontaktowi z bliżej nieokreślonym mistykiem i czarodziejem zyskał moc pomnażania pieniędzy. Moc ta polega na tym, że bierze od ciebie 100 dirhemów, krzyczy na nie, pluje, przeklina i bije kijem. Po wszystkim oddaje Ci 50 z obietnicą, że pieniądze się rozmnożą. Aż przystanąłem zdziwiony, widząc, jak wielu było chętnych, by pozwolić mu się okraść.

Po zapadnięciu ciemności plac Dżami al-Fana w Marrakeszu oświetlają jedynie mizerne żarówki z okolicznych straganów i restauracji. Z każdą chwilą tłum gęstnieje, a gwar rośnie. Na granicy światła przemykają coraz dziwniejsze postaci, jakby nasz świat splątał się z innym, pełnym piaskowych potworów, dżinów i innych stworów z panteonu arabskich legend.

Niespodziewanie podchodzi do nas młoda Afrykanka, proponując przyciszonym głosem usługi seksualne. Nie mamy pewności, czy jej propozycja skierowana była do mnie, czy do Magdy. Do teraz trwa między nami zagorzała dyskusja na ten temat.

Co kilka minut podbiegają inne dziewczyny chcące malować Magdę, dość podejrzanie wyglądającą henną. Ciekawe ile kobiet dzięki temu przywiozło do Europy pamiątkę trwalszą niż sama farba. Pamiętaj, jeżeli nie chcesz, by kobiety upaćkały cię tym czymś, musimy powiedzieć im to stanowczo i dobitnie, w innym wypadku panie odczytają wasze wahanie jako zgodę i zabiorą się do pracy.

Dżami al-Fana w Marrakeszu węże i pokazy zwierząt

Gwar narasta, tłum gęstnieje, do typowych dźwięków dochodzą nowe, nieokreślone hałasy. Wycofuję się do jednej z restauracji, by ochłonąć i napić się kawy. Większość kawiarni na placu Dżami al-Fana posiada balkony lub tarasy, gdzie możesz usiąść i popatrzeć z wysoka na szaleństwo w dole. Oczywiście by się tam dostać, trzeba wcześniej zamówić coś do picia, najczęściej kawę albo tą słodką do nieprzyzwoitości herbatę zwaną tu Berber Whisky.

Marokańska Berber Whisky

Berber Whisky to dziwna nazwa jak na szklankę zwykłej herbaty co nie? Wyobraź sobie tłumy facetów strudzonych życiem, siedzących w knajpach tuż przed zachodem słońca i opowiadających sobie o tym, jak życie na pustyni jest trudne. My Europejczycy w takim momencie stawiamy na stole butelkę wódki, a oni herbatę. To wyjaśnia niemal fizyczny smutek malujący się na ich zmordowanych twarzach. Z tej całej żałości zapewne nazwali swoją herbatę whisky… chwila ciszy dla pokonanych!

Dżami al-Fana w Marrakeszu zestaw do picia herbaty w Maroko

Jak przygotować Berber Whisky? Nic trudnego, wystarczy zaparzyć zieloną herbatę, dodać trochę liści mięty i wszystko zasypać cukrem. Coś takiego pije się tu od rana do wieczora, zawsze po trzy szklaneczki przy jednym podejściu.

W starych berberyjskich księgach przy opisie herbaty można przeczytać:

… Pierwsza szklanka jest gorzka jak życie.
Druga jest tak silna, jak miłość,
Trzecia z nich jest tak słodka jak śmierć…

Dobre co nie ? Niestety brzmi lepiej niż smakuje, dla mnie zbyt słodkie i lepiące.

Herbatę Berber Whisky zaparza się w specjalnych, metalowych dzbankach. Potem napełnia szklaneczkę, lejąc płyn z dużej wysokości. Wygląda to ciekawie, a brzmi jak sikanie. Gdy więc siedząc w marokańskiej restauracji, usłyszysz ten dźwięk za plecami, to spokojnie, nie jest to, o czym myślisz.

Widok na Bazar Dżami al-Fana w Marakeszu z tarasu restauracji

Widok na plac Dżami al-Fana z wysokości restauracyjnego balkonu jest bardzo ciekawy. Możesz zauważyć, że w całym tym rozgardiaszu jest cel i metoda. Facet z małpą nie wchodzi w drogę temu z wężem, a muzycy rozstawili się tak, by obstawić każde wolne miejsce na placu no i nie zagłuszać siebie nawzajem.

Dżami al-Fana w Marrakeszu sprzedawca dywanów

W centralnym miejscu stoją wozy z owocami. Znajdziesz tam całe tony suszonych warzyw, przypraw i owoców. Te ostatnie są też w wersji surowej i są raczej świeże.

Za stoiskami z owocami możesz usiąść na drewnianej ławie i coś zjeść. Pomimo że pracownicy każdej z garkuchni wykrzykują pochwały na temat swojego menu, typu: tylko u nas najdelikatniejsza cielęcinka i najświeższa rybka! To tak naprawdę, wszyscy oferują dokładnie to samo, a trafienie na świeże jedzenie jest jak rzut kośćmi.

Ostatnio pod artykułem opisującym tradycyjny tażin jakiś twardziel napisał, że przy takiej potrawie nie używa się noża i widelca, je się rękoma i czyści michę chlebem. W miejscu takim jak to, gdzie mydło i ciepła woda są przekazywane wśród mieszkańców w formie podań, a higienę uważa się za zwykły mit lub padlinożerne zwierzę z innej części Afryki, pakowanie rąk do miski z jedzeniem jest jak wkładanie ramion przez siatkę do klatki z tygrysem. Może i uda się go dotknąć, a nawet pogłaskać, ale na podcieranie się w przyszłości trzeba mieć z góry przygotowany plan B.

Dżami al-Fana w Marrakeszu widok na miasto z balkonu restauracji

Schodzę w końcu z zatłoczonego coraz bardziej balkonu i ruszam na spacer po ciasnych i lekko mrocznych uliczkach otaczających plac Dżami al-Fana w Marrakeszu.

Wąskie uliczki bazaru Dżami al-Fana w marrakeszańskiej Medynie

W zatłoczonych i wąskich uliczkach medyny znajdziesz wszytko, dosłownie wszystko. Niewielkie sklepiki oferują gliniane naczynia, srebrne naczynia i normalne, zwykłe naczynia. Poza tym są tu farby, przyprawy, korzenie, perfumy i elektronika. Wszystko, według sprzedawców, oryginalne! Np. iPhone w afrykańskiej cenie za 8 dolarów, wszystkie w  pudełkach i zafoliowane.

Oczywiście można obejrzeć inny, już wyjęty z opakowania, który wygląda naprawdę dobrze. Sprzedawcy popełniają tylko jeden błąd, mianowicie wymieniają cenę tak śmiesznie niską, że każdy w podstawowy sposób posługujący się logiką odejdzie, nie tracąc czasu.

Dywany na bazarze Dżami al-Fana w Marrakeszu

Jeżeli szukasz prezentu lub pamiątki z Marrakeszu, dobrym pomysłem są wyroby skórzane. Torby i buty z naturalnej skóry wyglądają świetnie. Po powrocie można zabłysnąć na salonach.

My mieliśmy chrapkę na jeden z perskich dywanów, których wybór jest Marrakeszu, jest przeogromny. Magda znalazła nawet jeden, pleciony ręcznie i piękny, a do tego z certyfikatem autentyczności. Przekonałem ją jednak, by poczekała, nie ma się co śpieszyć, przecież możemy trafić na taki, no wiecie … latający.

Uliczki pachniały bardzo przyjemnie i wyglądały na zadbane. W mijanych drzwiach niewielkich restauracji uśmiechali się do nas kelnerzy, niektórzy nawet kuszącym głosem szeptali: Mamy prawdziwe piwo!! No super.

Czym głębiej w mroczny świat starej medyny tym mniej turystów i robi się ciekawiej. Zaproszenia na drinka są coraz częstsze. Z czasem nawet ktoś proponuje haszysz albo kif. Trzeba by mieć nerwy ze stali i niezachwiane pokłady zaufania do ludzi, by spalić się z chłopakami w Maroko. Na pewno byłoby, o czym opowiadać.

Dżami al-Fana w Marrakeszu sklep z ozdobami

Bardzo podobały mi się sklepy z przyprawami. Zastanawiałeś się kiedyś, jak oni usypują te sterczące idealnie w górę, kolorowe stożki z mieloną papryką i pieprzem? Zawsze nurtowało mnie to pytanie, a teraz już wiem. Te stożki to konstrukcja z papieru pomalowana na żywe barwy zbliżone do tych, jakie mają przyprawy. Następnie na mokrą jeszcze farbę sypie się niewielką warstwę przypraw i gotowe, stożek jak malowany i to dosłownie.

Kiedyś, dawno temu grałem we wczesną wersję gry „Prince of Persja”. Główny bohater biegał po ulicach arabskiego miasta, uciekając przed ścigającymi go ciemnymi charakterami. Ulice starej medyny w Marrakeszu wyglądają identycznie jak te z gry.

Medyna najstarsza część Marrakeszu

Medyna nazywana jest czerwonym miastem ze względu na kolor murów. Ktoś opowiedział nam, że to przez krew, która przez wieki lała się ulicami miasta.

Można tu spacerować całymi godzinami, smakując lokalne słodycze na bazie miodu, przypraw, owoców i orzechów. Można napić się herbaty i posłuchać jak rozmawiają w swoim śpiewnym języku mieszkańcy tego dziwnego miasta. Jedyną rzeczą, która psuje atmosferę to dziesiątki skuterów przemykające pomiędzy kramami i grupami turystów. Spaliny drapią w gardło, a kierowcy nie zwalniają nawet na zatłoczonych uliczkach.

Mimo to uważam, że Medyna w Marrakeszu jest bardzo ciekawym miejsce, którego nie sposób pominąć podczas wizyty w Maroko.
Kolorowe uliczki i zakamarki, egzotyczne jedzenie i piękne ogrody, a także ukryte riady i krzyki muezinów w pobliskich minaretach, to niezwykła atmosfera, którą trudno znaleźć gdzie indziej.

Plac Dżami al-Fana to miejsce pełne dziwów. Na początku XX wieku cały ten teren wpisany został na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Mowa w nim nie tylko o zabytkowej części starego miasta, ale też o atmosferze panującej na placu handlowym.

Wizytę w Maroko polecam rozpocząć właśnie od Marrakeszu i Dżami al-Fana.

Plac i bazar Dżami al-Fana w Marrakeszu informacje i ciekawostki

  • Plac handlowy Dżami al-Fana nazywany jest zgromadzeniem umarłych. Nazwa pochodzi z czasów gdy na placu handlowano niewolnikami. Podobno jeszcze na początku XX wieku można było tu kupić młodą dziewczynę albo chłopca.
  • Plac Dżami al-Fana zdobył popularność w Europie w latach 60 poprzedniego wieku. Ruch hipisowski rozreklamował Marrakesz jako miejsce gdzie za nieduże pieniądze można używać miękkich narkotyków.
  • W roku 2001 przestrzeń handlowa placu Dżami al-Fana została uznana za arcydzieło Ustnego i Niematerialnego Dziedzictwa Ludzkości, a następnie wpisana na Listę Niematerialnego dziedzictwa UNESCO.
  • W roku 2011 na placu Dżami al-Fana doszło do zamachu terrorystycznego. Gość przebrany za turystę wypchał gitarę materiałami wybuchowymi i wysadził ją w jednej z restauracji. Związany z Al-Kaidą zamachowiec został skazany na śmierć. Wyrok wykonano niezwłocznie.
  • Na placu Dżami al-Fana należy uważać co i kiedy się fotografuje. Po placu kręci się wielu sprytnych naciągaczy, którzy będą twierdzić, że uchwyciłeś ich na fotografii i należy im się za to zapłata. Często 5, a nawet 10 euro ich nie satysfakcjonuje.