Jak powstała cywilizacja Khmerów – Legenda z Kambodży

Dawno, dawno temu żył sobie hinduski książę Preah Thong. Ten przystojny młodzieniec o kruczoczarnych włosach już od młodzieńczych lat przygotowywany był przez sztab doradców do objęcia tronu władcy.

Uczono go ciężkiej sztuki walki i strategii tak by był w stanie przeciwstawić się każdemu wrogowi, któremu przyjdzie na myśl podbój jego królestwa. Lecz nie zapominano także o rozwoju jego umysłu i serca, tak by oprócz sprawnego wojownika posiadał duszę sprawiedliwą pozwalającą mu rządzić mądrze.

Pewnego wieczoru młody książę padł na swoje posłanie umęczony całodziennym treningiem i momentalnie zasnął snem kamiennym. Wtedy to stała się rzecz dziwna. Preah Thong znalazł się na szczycie olbrzymiej góry smaganej z każdej strony porywistym wiatrem.

Tancerki z Kambodży - Teatr khmerski

Książę rozejrzał się niespokojnie lecz nie bał się. Przysłonił dłonią oczy tak by osłonić je od wichury i wtedy go zauważył. Stary pustelnik  o brodzie białej jak śnieg leżący u jego stóp, siedział na szczycie w pozycji lotosu i uśmiechał się do niego. Młodzieniec podszedł do staruszka i pochyliwszy lekko głowę w przywitaniu zapytał.

– Panie! Kim jesteś i co ja tutaj robię?

Pustelnik uśmiechnął się jeszcze szerzej, wskazał kościstą dłonią miejsce obok niego i powiedział.

– Usiądź chłopcze i posłuchaj co mam CI do powiedzenia, a nie pożałujesz – Preah Thong usiadł na wskazanym miejscu i wtedy starzec opowiedział mu o pięknej krainie leżącej a wschód od jego królestwa. Krainie, która według opowieści staruszka miała opływać w dostatek, o ziemi tak żyznej że wykarmi wszystkich jego poddanych i lasach tak pełnych najróżniejszej zwierzyny, że wystarczy na wyprawianie uczt do końca świata.

Po zakończeniu opowieści pustelnik zaczął jakby rozpływać się w powietrzu, a ostatnim jego słowem jakie usłyszał książę było.

– Płyń!

Następnego dnia królewski potomek opowiedział wszystko swojemu ojcu, a ten natychmiast wezwał wszystkich kapłanów i doradców. Radzono wiele dni i nocy, ciągle spierając się czy zaufać marze sennej i wysłać jedynego potomka władcy w tak niebezpieczną podróż, lecz ostatnie zdanie należało do króla, który w końcu wypowiedział to samo słowo, jakie Preah Tong usłyszał od pustelnika

– Płyń!

Prace w porcie trwały kilka dni. Na statek który miał wypłynąć z księciem w nieznane co rusz wnoszono zapasy. Nie zabrakło świeżych owoców, suszonego mięsa, ryżu w płóciennych workach, czy beczek z wodą słodką. W końcu, gdy zakończono załadunek, na pokład w asyście najwierniejszych gwardzistów przybył potomek króla i nie zwlekając wydano rozkaz do wypłynięcia.

Angkor Wat w Kambodży

Minęło kilka tygodni, a końca podróży nie było widać. Zewsząd tylko morze i morze, ani śladu lądu. Jednak pewnego dnia, gdy słońce powoli zatapiało się na horyzoncie w potężnym oceanie, jeden z marynarzy dostrzegł majaczący w oddali malutki skrawek ziemi, który z każdą kolejną minutą powiększał się coraz bardziej.

Na pokładzie zapanowała wielka radość, a kapitan okrętu wydał rozkaz zacumowania. Z samego ranka Preah Thong wydał polecenia robotnikom wybudowania  małej osady, a sam poszedł piaszczystą plażą by rozprostować troszkę kości i delektować się stałym lądem. W końcu tygodnie spędzone na morzu dały się we  znaki także i jemu.

Jakiś czas później dotarł do małej zatoczki i usiadł zmęczony w cieniu rzucanym przez ogromne drzewo Parinari. Szum fal rozbijających się o lśniący złotem brzeg i delikatny szelest zielonych liści ukoił księcia do snu. Kiedy w końcu  Preah Thong przebudził się, a było już daleko po południu,  zauważył że znalazł się w pułapce przypływu.

Miejsce w którym postanowił sprawić sobie drzemkę teraz obmywane było z każdej strony morską wodą. Książę nie chcąc ryzykować zanurzenia się w nieznanej wodzie postanowił poczekać do odpływu.

Zapadła noc. Księżyc w pełni oświetlał swoimi promieniami delikatnie falujące morze. Nagle woda zaczęła się pienić, a po chwili z głębin wyłoniła się spora grupa ludzi. Książę siedzący nadal pod drzewem Parinari schował się natychmiast za potężnym konarem i z ukrycia obserwował osobliwe widowisko.

Angkor Wat w Kambodży

Procesja składająca się z wysokich mężczyzn i równie wysokich kobiet prowadzona przez młodą dziewczynę powoli zbliżała się do drzewa. Gdy dotarli w końcu na miejsce rzucili na ziemię niesiony ze sobą oręż, przygotowali posłania i położyli na nich jedzenie. 

Rozpoczęła się zabawa. Wesołe towarzystwo piło, jadło i śmiało się do rozpuku tarzając się po złotym piasku nie przeczuwając, że są obserwowani, a Preah Thong milczał jak zaklęty by nie zdradzić swojej obecności. Jednak gdy ujrzał twarz tej, która prowadziła grupę, serce zaczęło mu mocniej bić.

Wpatrzony tylko w nią wstał jak zahipnotyzowany i ruszył ku swemu przeznaczeniu. Pisk kobiet zaalarmował mężczyzn którzy natychmiast chwycili porozrzucane miecze, ale Preah Thong nie zwracając uwagi i wykorzystując zamieszanie podszedł do piękności. Zaskoczona dziewczyna wystraszyła się gdy nieznajomy chwycił jej dłoń, lecz gdy ten upadł do jej stóp powstrzymała delikatnym ruchem dłoni swoich obrońców. Ci zatrzymali się.

Ośmielony Preah Thong opowiedział dziewczynie historię jego przybycia na wyspę, a ta odwzajemniła mu się opowieścią o jej podwodnym królestwie.  Książę ze zdziwieniem słuchał o świecie Nag z którego pochodziła księżniczka, którym rządzi od zarania wieków jej ojciec Sdecha Neak.

Angkor Wat w Kambodży

Chłonął całym sobą opowieści o niesamowitych podwodnych posiadłościach, tradycji nieznanego ludu i zwyczajach tam panujących,  ciągle wpatrując się w oczy Neang Neak, bo tak było na imię pięknej księżniczce.

Opowieść trwała by jeszcze dłużej, lecz na wschodzie powolutku zaczęło wschodzić nieubłaganie słońce. Dziewczyna i jej towarzysze wstali i jeden po drugim poczęli znikać w otchłani morskich głębin. Książę jednak nie martwił się,  jego piękna pani zapewniła go, że  zobaczą się w tym samym miejscu przy następnej pełni księżyca i tak było faktycznie.

Spotykali się zawsze przy pełni księżyca pod tym samym drzewem Parinari, aż w końcu miłość rozkwitła na tyle, że młody książę poprosił dziewczynę o możliwość spotkania się z jej ojcem, gdyż chce błagać go o jej rękę.

Król ubłagany przez swoją córkę przychylił się do prośby i nie chcąc stawać młodym na drodze ku szczęściu pobłogosławił ich związek. W końcu nadszedł ten dzień i dwa wielkie rody połączyły się podczas hucznego wesela, które odbyło się w blasku pełni księżyca.

W ślubnym prezencie ojciec Neang Neak postanowił podarować im ogromne połacie lądu, które za pomocą nieznanych czarów wyłoniły się z głębin mórz.

Niedługo po tym szczęśliwi małżonkowie rozpoczęli budowę ogromnego miasta Nokor Kauk, które ich potomkowie rozwijali przez kolejne tysiąclecia.

Linia potomków pochodzących od Preah Thonga i Neang Neak znana jest dzisiaj jako Khmerzy.