Słowianie na co dzień żyli w otoczeniu istot magicznych i nadnaturalnych, z których spora część była nieszkodliwa lub ledwie uciążliwa. Jednak zdarzały się pośród stworzeń w słowiańskim bestiariuszu prawdziwe koszmary, które do dziś budzą grozę w ludowych opowieściach.

Jednym z takich potworów była zmora lub mara senna, czyli demon, który nocami nawiedzał naszych przodków, by żerować na nich w chwili gdy byli całkowicie bezbronni.


Zmora i Mara senna czym jest nieproszony nocny gość


Zmora czy też mara senna, to według ludowych podań, dusze grzesznych ludzi, a zwłaszcza rozwiązłych i niegodziwych kobiet. W niektórych rejonach, zwłaszcza na Ukrainie i Białorusi, były to dusze ludzi okrutnie skrzywdzonych, pełnych nienawiści do świata żywych. W Czechach i na Węgrzech natomiast uważano, że zmora to dusza zmarłego, którego imię zostało przeinaczone podczas narodzin.

Przeglądając stare mity i legendy, doszukałem się także informacji o zmorach, którymi zostawały siódme z kolei córki w rodzinie. Inne bajania podają informacje o kobietach, które szykowały się do zamążpójścia, lecz w ostatniej chwili kawaler wybierał inną.

Zmory znane były pod wieloma imionami. Nazywano je marą, gniotkiem, dusiołkiem lub majrą. W krajach anglosaskich pojawiały się jako ifrut, a w germańskich były wubarem. W zasadzie legendy każdej kultury opowiadają o nocnym drapieżcy, czyhającym na śpiących ludzi. Nasz kolega z Japonii opowiedział nam o tamtejszej zmorze, zwanej przez Japończyków kanashibari. Podobny demon znany jest także w Chinach gdzie nazywają go Hi Li Jing. Jest to zmora, która pod postacią lisa siada ludziom na piersi i dusi ich podczas snu.

Co ciekawe zmorą, czy też marą senną mogła zostać nie tylko osoba zmarła, ale także wciąż żyjąca, i co najgorsze sama mogła o tym nie wiedzieć. W czasie, gdy kobieta dotknięta zmorowatością kładła się spać, jej zła i pełna wyrzutów dusza opuszczała ciało i pod materialną postacią zjawiała się w domu tego, któremu była nieprzychylna. W innych podaniach to sama kobieta stawała się zmorą i pod zmienioną fizycznie postacią podkradała się do śpiących ludzi.

Według legend zmora żywi się oddechem śpiącego człowieka lub jego strachem. Na Śląsku jednak trafiają się podania o zmorach pijących ludzką krew.

Słowiańskie potwory i demony - Legendy, baśnie i ludowe podania

Analizując różne legendy, można dojść do wniosku, że demon nie atakował na chybił trafił, lecz dobierał swoje ofiary, a były nimi najczęściej ludzie leniwi i zakłamani, nieochrzczone dzieci, stare lub schorowane kobiety, a także ci, którzy często grzeszyli w ciągu dnia.


Zmora pochodzenie nocnego potwora i skutki ataku mary sennej


Zmory były znane od zawsze i to chyba w każdej kulturze. Ma to związek z wieloma chorobami i dolegliwościami, które budzą ludzi po nocach lub nie pozwalają zasnąć. Nasi przodkowie mieli tendencję do szukania odpowiedzi na wszelkie zagrożenia w świecie fantazji i ludowych podań. Wymyślili więc potwora, który był odpowiedzią na nocne lęki.

Nocne koszmary i zmora przy łóżku dziewczynki

Zmorę opisuje się różnie, jako starą kobietę, pomarszczoną i zaniedbaną lub potwora zupełnie do człowieka niepodobnego. W wielu opowieściach postać zmory była nie do końca rzeczywista, rozmyta i niewyraźna. Mogła również przypominać domowe zwierzę, zdeformowane i zniekształcone dziecko, ale także owada lub gryzonia.

Podczas odwiedzin zmory lub mary sennej, osoba napadnięta doznawała wiele nieprzyjemnych objawów. Najczęściej był to problem z oddychaniem, nadmierne pocenie się lub zimne dreszcze, a także przerażenie bez powodu i łomotanie serca. Zdarzało się także, że ofiara zmory budziła się w trakcie napadu, lecz pomimo tego, że czuła obecność demona, nie mogła wykonać najmniejszego ruchu.


Zmora legenda o mocnej marze ze śląskiej wsi


Śląsk to miejsce, w którym wiara w nocne mary i zmory jest bardzo silna, a ludzie do dziś opowiadają sobie historie ze zmorą w rolach głównych. Podczas naszej wędrówki przez Śląsk trafiliśmy do niewielkiej wsi Kobiernice, a w zasadzie do jej przysiółka zwanego Wołkiem. Tam przy kuflu dobrego piwa prosto z Żywca, usłyszeliśmy legendę o zmorze nawiedzającej wieś przed wiekami.



Historia wydarzyła się w czasach tak odległych, że trudno dociec jak dawno temu. Na skraju wsi i mrocznej leśnej głuszy mieszkała straszka z siedmioma córkami. Kobieta zajmowała się leczeniem, choć od czasu gdy owdowiała, a córki wyrosły, nie miała już tyle sił co kiedyś i całe dnie przesiadywała przed chatą, plotkując z każdym, kto przechodził obok. Szczególnie lubiła rozmowy z córką młynarza, która jakiś czas temu wyszła za chłopa z sąsiedniej wsi, lecz regularnie odwiedzała ojca w młynie, wieści ze świata przynosząc.

Młyn wiatrak na wsi wśród łanów zboża

We wsi wiele się działo, a więc i gadać zawsze było o czym, zwłaszcza ostatnio, gdy ludzie zaczęli uskarżać się na nocne koszmary i dziwne zjawiska, które pojawiały się zawsze wtedy, gdy kładli się spać.
Co rusz któryś z mieszkańców zachodził do chaty starej zielarki i opowiadał jej o swoich strasznych, nocnych przeżyciach. Staruszka kiwała mądrze głową i dawała biedakowi napar z męczennicy, który poprawiał sen i łagodził nerwy.
Jednak uskarżających się na kłopoty ze snem było coraz więcej, a ich historie coraz bardziej przerażające.

Jeden, syn kowala, twierdził, że budzi się nocą zlany potem i ciałem ruszać nie morze, a na sobie czuje ucisk jakby człowieka. Inny opowiadał, że zrywa się nocą zlany potem i z sercem co mu z piersi chce wyskoczyć. Najgorsze jednak było to, że widywali oni gdzieś w nocnych cieniach izby postać powykrzywianej i koszmarnie chudej kobiety, która umykała pośród mroku z izby.
W końcu nocne kłopoty niepokoiły już większość domostw we wsi i ludzie zaczęli szukać wyjaśnień w ludowych mądrościach. Mówiły one o demonie zwanym zmorą, który potrafi śpiących ludzi nawiedzać i ich krwią się żywić. Doszukali się też, że marą taką zostać może siódma z kolei córka w rodzinie i zaczęli podejrzliwie spoglądać na chatę zielarki, której najmłodsza, siódma z kolei córka była chudym i nienaturalnie wysokim podrostkiem.
W końcu, gdy ataki nocne nie ustawały, sama zielarka zaczęła przyglądać się córce, lecz nie doszukała się podejrzanych znaków o zmorowatości mówiących. Jednak wieśniacy słyszeć o tym nie chcieli i domagali się wygnania dziewczyny ze wsi, lub odesłania jej do leśnych szeptuch co z demonami radzić sobie potrafiły.
Pewnie dopięliby swego i dziewczynka musiałaby odejść gdyby nie to, co wydarzyło się w młynie.
Młynarz w samym środku nocy zerwał się, słysząc hałas dochodzący z izby na poddaszu, gdzie czeladnicy i parobkowie sypiali. Przestraszony chłop pobiegł na górę i drzwi do niedużej izdebki lekko uchylił. To, co zobaczył, zmroziło mu krew w żyłach. Jego córka zmieniona w szkaradę o postaci jakby nierzeczywistej i przez powietrze poruszanej, siedziała na piersi młodziaka, co w młynie pomaga i dusiła go, charcząc przy tym z wysiłku.
Żyły na twarzy chłopaka napuchły tak, że z nosa krew mu leciała obficie i za sprawą magii jakiejś nie ściekała po twarzy na siennik, lecz wolno unosiła się strumykiem prosto do szeroko otwartych ust zmory.
Młynarz krzyknął z rozpaczy i wpadł do izby, chwytając córkę w objęcia, lecz ta wywinęła się i jakby w powietrzu rozpłynęła, by pod postacią sinego dymu z izby przez uchylone okno wylecieć.
Gospodarz młyna był uczciwym człowiekiem i nie zamierzał kryć zła, jakie przytrafiło się jemu i jego córce. Opowiedział więc we wsi, co widział i rodzinę zielarki od winy uwolnił. Co do córki, to
z pomocą jej męża do lasu ją wywiózł, gdzie wśród borów żyły mądre baby z czarami obeznane.
Kłopoty we wsi się skończyły, a córki młynarza nikt nigdy więcej nie widział.




Metody obrony przed zmorą


Choć zmora była demonem okrutnym i niebezpiecznym, to sprytni Słowianie znaleźli sposoby, by się przed nią bronić.

Aby chronić się przed atakiem zmory, należało dobrze uszczelnić izbę, w której się spało, gdyż demon mógł dostać się do środka pod postacią myszy lub owada. Dlatego też zaklejano gliną wszystkie otwory i pęknięcia. Pomocne było także stawianie miotły przy drzwiach izby, niewychodzenie z chaty po zmroku, a w skrajnych przypadkach układanie snopka siana w łóżku, tak by potwór dusił snopek, a nie śpiącą obok osobę.

Nocny koszmar

Stare podania mówią o tym, że doskonałą ochroną przed zmorą był koc upleciony z wełny zupełnie białej owcy, tak by nie było w nim ani jednego włosa poza białymi. Niektóre z legend mówią również o tym, że zmorę można było przekupić, zostawiając na stołku koło łóżka miseczkę z krwią kury lub cielaka, a także szklankę miodu lub wina.

Gdy ktoś natknął się na osobę podduszoną przez zmorę, należało wypowiedzieć imię ofiary głośno i wyraźnie by ta się przebudziła. W Małopolsce wierzono, że zmory potrafią być niewidzialne, lecz wciąż można je złapać. Gdy ta sztuka się powiodła, należało schwytaną istotę cisnąć do pieca lub wepchnąć do dzbana i go zakorkować. Potem już tylko zakopać dzban ze zmorą w środku na poświęconej ziemi i tyle, kłopoty się kończyły.

Zmora lub nocna mara

Jeżeli zaatakowany przez zmorę biedak miał dość odwagi, mógł walczyć z potworem, udając sen i starać się zranić napastnika kutym żelazem. Rana taka pozostawała na ciele zmory nawet gdy ta wróciła do swojej dziennej postaci i w ten sposób można było ją wyśledzić.

Sposobów na obronę przed zmorą było tyle ile ludzi o nich opowiadających, a prawda jak zawsze ukryta jest w legendach.


Paraliż senny czym jest i jakie ma objawy


Paraliż senny pojawia się u wybranych osób podczas zasypiania lub budzenia się. Polega on na paraliżu mięśni ciała przy jednoczesnym zachowaniu świadomości. Często podczas paraliżu sennego towarzyszą człowiekowi halucynację oraz inne niezbyt przyjemne doznania psychiczne.

Przestraszona dziewczynka ze zmorą w łóżku

Osoba przeżywająca paraliż senny czuje, że jest całkowicie sparaliżowana i poruszać może jedynie powiekami, które z niewiadomych przyczyn pozostają ruchome. Poza tym chory odczuwa paniczny lęk i ogromne przerażenie. Innymi objawami jest uczucie spadania, przygniatania klatki piersiowej lub którejś z kończyn. Osoba taka może również słyszeć głosy i czuć dotyk.

Zazwyczaj stan taki trwa dość krótko, lecz osoba podczas takiego ataku ma wrażenie, że trwało to wieczność. Jak widzisz, choroba ta dość dokładnie wyjaśnia pochodzenie słowiańskiej zmory.


Zmora lub mara senna informacje i ciekawostki


  • Zmora pojawia się w każdej kulturze pod wieloma imionami.
  • Zmorą mogła być osoba zmarła jak i wciąż żywa.
  • W zależności od regionu zmory były jedynie złe i w złości dusiły ludzi lub też potrzebowały strachu śpiącego, lub jego krwi, by przeżyć.
  • Zmory czy mary senne rzadko zabijały ludzi, jeżeli już do tego doszło, śmierć była wynikiem słabego zdrowia ofiary.
  • Zmory mogły także dokuczać zwierzętom.
  • Zmora mogła przybrać wiele postaci w tym kota, owada, staruszki lub dziecka.
  • Z czasem, gdy wiara chrześcijańska rozpleniła się po słowiańszczyźnie, remedium na zmorę i marę senną stały się modlitwy i woda święcona.
  • Na Opolszczyźnie wierzono, że zmorowatość jest cechą rodzinną i marami sennymi mogły być nawet dwie lub trzy osoby z rodziny.
  • Najpospolitszym atakiem zmory było siadanie na piersi ofiary i duszenie jej swoim ciężarem.
  • Podobno kładąc się na brzuchu lub podwijając wysoko kolana podczas snu, można było ustrzec się napaści zmory.