Legendę usłyszeliśmy podczas wyprawy do Gdyni i wizyty na pięknym Darze Pomorza. Opowiada ona o tym, jak powstał kolczasty kwiat zwany mikołajkiem.

Legenda o psotniku z nadbałtyckiej wioski


A więc. Dawno, dawno temu…

Z dawien dawna w malutkiej rybackiej wiosce,  położonej nad chłodnym mało słonym morzem, dzisiaj pieszczotliwie zwanym Bałtykiem, w malutkiej drewnianej chatce, przyszedł na świat chłopiec, któremu imię nadano Mikołaj.

Mikołaj był jedynym dzieckiem starego rybaka i jego troszeczkę młodszej żony. Jako że długo to wyczekiwane było pacholę, to nie ma czemu się dziwować, że rodzice zaczęli rozpieszczać Mikołajka ponad miarę.

Psoty Mikołajka


Rósł chłopaczyna jak na drożdżach, a jego bezstresowe wychowanie zaczęło owocować coraz to bardziej wyszukanymi figlami, jakimi obdarowywał sąsiadów. To jednemu sieci poplątał, to innemu garnki potłukł z procy. Jeszcze innym pranie brudził, które suszyło się na wietrze dmuchającym od morza, a nawet zdarzało się, że bieliznę kąpiącym się nago w morzu chował gdzieś po krzakach.

Niestety, mimo swoich przewinień zawsze, dzięki wstawiennictwu swoich rodziców, kary unikał.

Mikołajek w końcu przeholował


Pewnego dnia przechadzał się Mikołajek bez celu po wydmach, gdy nagle zauważył przechadzającą się brzegiem morza Salację, piękną żonę samego Neptuna.  Królowa morza wraz ze swym orszakiem składającym się ze ślicznych dworek postanowiła zażyć kąpieli w spienionej wodzie. Salacja nie podejrzewając, że jest obserwowana przez łobuza rozebrała się i weszła do ogrzanej letnimi promieniami wody, a za nią do wody weszły służki.

Wtedy to Mikołajek nie zastanawiając się długo, wyskoczył zza wydmy i niczym mała iskierka pomknął ku ubraniom pozostawionym na piaszczystej plaży. Chwycił wszystko jednym sprawnym ruchem i uciekł skąd przybył.

Złość królowej


Wściekła Salacja, wraz z jeszcze bardziej rozwścieczonymi damami dworu powróciła do pałacu, gdzie naga stanęła przed swoim mężem i opowiedziała całe zdarzenie. Kończąc dodała zjadliwie.

– Mam nadzieję Neptunie, że ukarzesz przykładnie dowcipnisia!

Salacja żona Neptuna

Neptun długo nie musiał szukać winowajcy, bo przecież każdy w okolicy wiedział, że jedyną osobą której przyszedłby do głowy taki głupi pomysł by pohańbić królową, musiał być chłopak o imieniu Mikołajek.

Okrutny wyrok


Sprowadzony do sali tronowej chłopak przeląkł się nie na żarty i przyznał się do dowcipu, wlepiając oczy w podłogę. Niestety. Ku jego zdziwieniu wyrok jaki zapadł był surowy – za obrazę majestatu królowej ŚMIERĆ.

Gdy chłopak to usłyszał padł  na kolana i ze łzami w oczach spojrzał na królową. Tej na widok  zapłakanych oczu młodzieńca, zrobiło się go żal i poprosiła męża o zmianę wyroku. Tak by nadal był surowy, jednak by życia mu nie odbierał. Neptun popatrzył na swoją żonę, a następnie spojrzał na chłopaka.

Zmarszczył czoło, podrapał się po bujnej brodzie i zamyślił się chwilę. Po krótkiej chwili  rzekł.

– Zamienię Cię w roślinę, którą nazwą Mikołajkiem  i będziesz rósł na brzegu morza. Do swej naturalnej postaci powrócisz wtedy, gdy przez okrągły rok nikt na całym wybrzeżu nie oberwie Ci ani jednej gałązki.

Mikołajek roślina i kwiat

Ucieszył się Mikołaj, wierząc, że klątwa potrwa niezbyt długo. Jednak nie spodziewał się tego, co miało go faktycznie spotkać.

Dzisiaj mikołajek rośnie nadal pod postacią rośliny, bo mimo, że jest to roślina ściśle chroniona, zawsze znajdzie się jakiś nieroztropny człowiek, który obrywa mu gałązkę powodując tym samym, że klątwa trwa nieprzerwanie od stuleci.