Pałuki to prastara kraina pełna historii i niesamowitej przyrody, a częścią tej ostatniej są liczne jeziora. Jest ich tak dużo, że niejeden Polski region może im tego zazdrości.

Przez całe wieku terenami Pałuk rządziła tylko i wyłącznie natura, a jej tereny według legend, zamieszkiwały przeróżne fantastyczne stwory. Jedne były straszne i czyhały tylko na nieostrożne ofiary, inne zaś spokojne, niewadzące nikomu, często nawet i z pomocą gotowe przyjść w wielkiej potrzebie.

Słowiańskie potwory i demony - Legendy, baśnie i ludowe podania

Poniższa legenda pochodzi z okolic Biskupina i krąży po okolicy już od długich wieków. Mówi ona o wodniku, który mimo spokojnego charakteru, zmuszony został do wali i swój teren i styl życia.

Legenda o wodniku mieszkającym w jeziorze koło Biskupina

W jeziorze biskupińskim, które jeszcze wtedy oczywiście takiej nazwy nie posiadało, zamieszkiwał wodnik o imieniu Aqua. Brzydal był to okropny, jak przekazują legendy. Jego dziwna łuskowata skóra połyskiwała w promieniach słońca niczym zbroja na dostojnych rycerzach, długie glony, zastępujące mu włosy opadały z nienaturalnie wielkiej głowy na chuderlawe ramiona, a pomiędzy długimi paluchami, bardziej przypominającymi szpony, rozciągała się przezroczysta błona.

Mimo swojej brzydoty było to spokojne stworzenie. Wodnik z Biskupina nie wadził nikomu, pomagał w razie potrzeby mieszkańcom jeziora, a Ci odwzajemniali się mu po stokroć. Szczupaki pilnowały jego obejścia, płotki opowiadały zasłyszane plotki, a raki przycinały rozrastające się wodorosty otaczające jego podwodne domostwo. Wodna kraina przez wiele wieków trwała w symbiozie niepokojona przez nikogo.

Pewnego razu jednak wszystko się zmieniło i do domu Wodnika dobiegł hałas pochodzący gdzieś z góry. Dźwięk był natarczywy i nie wróżył nic dobrego. Stwór zdziwiony co też się dzieje w otoczeniu jego królestwa, postanowił wypłynąć na powierzchnię i sprawdzić.

Tam jego oczom ukazał się straszny widok. Setki dziwnych stworzeń chodzących na dwóch nogach, których jeszcze nigdy w swoim długim życiu nie widział, wycinało las porastający brzegi jeziora, a z pozyskanego w ten sposób drewna stawiali dziwną konstrukcję na półwyspie.

Najgorsze jednak było to, że przybysze potrafili rozpalać ogień, co niezmiernie przeraziło Aquę. Przecież wiadomo, że istoty wodne od zawsze bały się i stroniły od płomieni.

Wodnik w słowiańskich podaniach

Wiele dni wodnik obserwował z ukrycia  pracujących w pocie czoła ludzi, aż w końcu Ci ukończyli swoje dzieło. Powstała potężna jak na owe czasy osada pełna chat, kopców, pomostów wiodących wprost do jeziora i wysokiej na dwóch chłopów palisady. Wodnikowi za grosz nie spodobało się to dziwadło.

Jak tak można, bez pytania sprowadzać się do mojego królestwa?Myślał i zgrzytał spiczastymi zębami, których w szczęce miał pewnie tyle, co dorodny szczupak.Ale dobrze, poczekam i zobaczę, może da się wytrzymać z tym niespodziewanym sąsiedztwem.

Jednak codzienny hałas dobiegający z osady nie dawał spokoju, przyzwyczajonemu do ciszy i spokoju biedakowi. Czarę goryczy zaś przelała pierwsza dłubanka, która została spuszczona na jezioro i pierwsza sieć, którą istoty z Góry  (tak ich nazywał) wpuściły w toń jeziora, by po chwili wyciągnąć w niej jego kilku rybich przyjaciół.

– Dość tego!! – Zakrzyknął Aqua, dowiedziawszy się, że wśród tych, którzy zostali tak bezceremonialnie wyciągnięci na powierzchnię, była jego ulubiona płotka codziennie przynosząca mu najświeższe informacje z najodleglejszych zakątków jeziora.

Nie spocznę, dopóki istoty te nie powrócą tam skąd przybyły! Niech mi węgorz świadkiem! Zemszczę się okrutnie!

Wodnik przystąpił do działania. Zatapiał wyruszające na łowy łódeczki, plątał sieci wpuszczane bez jego zgody do jeziora, a nawet luzował podpory mostu prowadzące do osady, co kilkukrotnie powodowało jego zawalenie, lecz nic nie przynosiło spodziewanego efektu. Ludzie ani myśleli opuścić osadę.

– Uparty to lud! – Pomyślał pewnego razu wodnik, zasiadając na krześle w mrocznej komnacie swojego podwodnego domostwa. – Wojna trwa już ponad wiek z okładem, a Ci jak byli tak są. Tutaj trzeba czegoś specjalnego, czegoś, co ostatecznie rozwiąże problem tego robactwa!

Myślał wiele lat, aż w końcu pewnego dnia wezwał do siebie wszystkie stworzenia, jakie zamieszkiwały podwodne królestwo i rzekł:

Wiele wycierpieliśmy już z rąk przybyszów. Wielu z nas potraciło swoje rodziny, które skończyły ugotowane w ich garach. Wiele lat męczymy się z nimi niemiłosiernie, lecz wpadłem w końcu na pomysł, dzięki któremu pozbędziemy się ich raz na zawsze. Słuchajcie więc co mam do powiedzenia i ruszajcie do pracy!

Wodnik przedstawił na tej niecodziennej naradzie swój pomysł, a mieszkańcy jeziora po wysłuchaniu go przystąpili ochoczo do jego wykonania. Plan był prosty, a jak wiadomo, plany najprostsze są czasami najbardziej efektywne. Kilka lat trwało nim raki, ryby i płazy zamieszkujące jezioro w końcu podkopały półwysep na tyle, że ten drgnął i lekko osiadł. Ludzie w chatach z niepokojem spojrzeli na siebie i na spadające z półek gliniane naczynia, które z takim trudem lepił wioskowy garncarz. 

Nagle sprawy potoczyły się nadspodziewanie szybko. Ziemia pod chatami zaczęła rozmiękać od przybierającej wody, most zaczął drżeć w posadach,  a wszystkie ogniska rozpalone w chatach zalała spieniona fala. To był koniec, panikujący ludzie zostawiali cały swój dobytek i uciekali czym prędzej na stały ląd, by tylko uniknąć zatopienia.

Wielu z nich nie zdążyło i pochłonęła ich mroczna toń jeziora, a ci, którzy ocaleli ani myśleli zostawać tutaj chwili dłużej i rozpierzchli się po okolicznych lasach. To był koniec wojny o jezioro.

Wodnik zatryumfował.

Potem już nikt więcej nie osiedlił się przy jeziorze i nikt też nie odważył się zapuścić sieci w jego głębie. Spokój powrócił do wodnej krainy na wiele wieków.

Tak kończy się legenda o wodniku z jeziora pod dzisiejszym Biskupinem, ale nie jest to ostatnia legenda w naszym dziale z mitami. Wśród nich znajdziesz jedną, która opowiada o tym czym były dla dawych Słowian wodne istoty, niekiedy zwane wodnikami. Jeżeli znasz ciekawą legendę, chętnie jej posłuchamy, a gdy okaże się wystarczająco interesująca, zamieścimy ją na naszym portalu.