Po trudnych wędrówkach przez Kambodżę nadszedł czas na wypoczynek. Wybraliśmy do tego celu, najładniejsze podobno, plaże na kambodżańskiej riwierze, czyli wybrzeże Sihanoukville. Faktycznie plaża okazały się niezgorsze, ale czy najlepsze tego nie wiemy.

Wybrzeże Sihanoukville, a w zasadzie jego część zwana Sangkat Buon, obejmuje plażę Otres Beach, która była jedną z ładniejszych, jakie widzieliśmy w Kambodży.

Galeria fotografii lato

Jak odpoczywać to odpoczywać, Stwierdziła Madzia i tego trzymaliśmy się przez kolejne tygodnie. Przez wiele dni wyłącznie leżeliśmy na plaży, jedząc smakołyki kambodżańskie w pobliskich restauracjach i spacerując, ale nie za wiele.

Koniec roku to idealna pora na wakacje w Kambodży

Był listopad, 32 stopnie w cieniu i turystów jak na lekarstwo. Zaledwie kilku wesołych Chińczyków, robiących zdjęcia od rana do wieczora i paru Rosjan z nieodłącznymi drinkami w rękach, też od rana do wieczora. Warunki do „nierobienia niczego” idealne. Plaża okazała się niczego sobie, piaszczysta z przejrzystą wodą, choć nie tak krystaliczną, jak na naszej ulubionej wyspie Phangan i nieco chłodniejsza, ale poza tym idealnie.

Wody na plażach w Otres Beach w Kambodży są nie do opisania. Temperatura to ponad 27 stopni i więcej.
Wody na plażach w Otres Beach w Kambodży są nie do opisania. Temperatura to ponad 27 stopni i więcej.

O tym, gdzie się zatrzymaliśmy i dlaczego, opowiem następnym razem. Dziś napiszę tylko, jak niewiele trzeba, by w miejscu takim jak to, przy niewielkiej inwencji przenieść się z turystycznego centrum do miejsc mniej popularnych, a nawet nieodwiedzanych przez turystów w ogóle.

Wcześniej radziliśmy sobie podobnie w wielu innych miejscach. Na przykład gdzieś wśród górzystych wysp Tajlandii, gdzie wystarczył skuter i można było w ciągu paru minut naleźć się na granicy dżungli, by po chwili zniknąć tak, jak gdyby nigdy nas tam nie było.

Co robić i co zobaczyć na Sihanoukville w Kambodży i ile to kosztuje

  • Wycieczka wybrzeżem Sihanoukville; Obserwuj rybaków zajmujących się swoimi codziennymi zajęciami i dołącz do mieszkańców na centralnym targu Phsar Leu podczas grupowej wycieczki brzegowej z portu Sihanoukville.
  • Lekcja tradycyjnego gotowania khmerskiego; Zapewniamy najlepsze wrażenia z lekcji tradycyjnego gotowania Khmerów dla wszystkich naszych podróżników.

Olbrzymie i prawie puste plaże Otres Beach w Kambodży

Tu na kambodżańskim wybrzeżu, leżąc na piasku, obserwowaliśmy długą na kilka kilometrów plażę po prawej stronie. Gapiliśmy się w morze na wprost, a potem na ujście niewielkiej rzeki po naszej lewej ręce, żyć nie umierać.

Któregoś dnia skończyliśmy książkę, tym razem były to przygody człowieka bez adresu o nazwisku Reacher, Jack Reacher. Książka nosi tytuł „Sto milionów dolarów”, napisał ją Lee Child i jest idealną pozycją na wakacje, polecamy.

A więc któregoś dnia, gdy skończyliśmy książkę, zjedliśmy obiad i ruszyliśmy na spacer. Niespodziewanie zatrzymaliśmy się przy wspomnianej rzece, która leniwie wpadała do morza po naszej lewej stronie, patrząc od leżaka zwróconego ku morzu. Rzeka nie była zbyt szeroka pomimo przypływu. Tuż za nią rozciągały się połacie piasku i dziewicze lasy bez śladu ludzkiej bytności. Kuszące co nie? Też tak pomyślałem, a Magda zgodziła się ze mną.

Otres Beach Kambodża i błękitne niebo z chmurami

Resztę dnia postanowiliśmy spędzić na odludziu, a nawet w dziczy. Pomysł był dobry. Zrobiłem więc w głowie kilka skomplikowanych obliczeń i wyszło mi, że dnia następnego z rana będzie odpływ, co być może pozwoli nam pokonać rzekę bez potrzeby wynajmowania łodzi.

Wyprawa przez rzekę ku absolutnemu odludziu

Wcześnie rano, dnia następnego stanęliśmy w miejscu, gdzie morze wdziera się w ląd na kształt palca wetkniętego w tyłek kambodżańskiego wybrzeża. Tak jak obliczyłem, trwał właśnie odpływ i rzeka zmieniła się w zaledwie szeroki strumień. Nie wiedzieliśmy jedynie jaki jest głęboki. Obawy okazały się jednak niepotrzebne, woda sięgała mi zaledwie do piersi a Magdzie do szyi, choć upierała się, że do ramion.

Przeprawa przez rzekę to prawdziwa przygoda. Trzeba tylko dobrze skalkulować czas by nie trafić na przypływ, który skutecznie odetnie nas od celu.

Po chwili byliśmy już na drugim brzegu i ruszyliśmy bezludną plażą w nieznane. Po wielu dniach wśród nielicznych, lecz jednak ludzi cisza, która nagle nas otoczyła była niemal fizycznie namacalna. Nawet rozmawialiśmy przyciszonymi głosami, by jej nie mącić.

Po drodze spotkaliśmy sporo zwierząt, jakieś bawoły, wielkie motyle, a nawet olbrzymiego orła, który szukał śniadania gdzieś w pobliżu.

Plaża, gorący piasek i słońce na Otres Beach 

Miejsce okazało się niesamowite! Fale szumiały, rozlewając się i skrząc na jasnym piasku, dżungla wydawała swoje odgłosy tak, jak to zwykle robi dżungla. Byliśmy wniebowzięci, ale dopiero gdy przedarliśmy się przez skały na cyplu niewielkiego półwyspu, stanęliśmy, jak oniemieli.

Otres Beach Kambodża

Wprost przed nami zobaczyliśmy miejsce jak z marzeń. Niewielka, pusta plaża z białym piaskiem, zalewana turkusową wodą. Z wody wystające skały, niektóre ostre i strzeliste jak kły wielkich potworów, a inne obłe, wyglądały jak przygotowane przez naturę specjalnie po to, by się na nich położyć. Woda w pięknym kolorze zieleni i złota o temperaturze podobnej do tej, jaką macie w wannie, zachęcała do tego, by do niej wskoczyć, co też zrobiliśmy.

Po paru metrach za piaszczystą plażą zaczynał się las. Niezbyt gęsty, niezbyt rzadki, zielony i soczysty. Na kilku drzewach zobaczyliśmy podłużne owoce papai w otoczeniu wszechobecnych palm kokosowych. Na morzu w oddali tubylcy na łodziach zarabiali na życie, a słońce piekło niemiłosiernie.

Na wszystko to patrzyliśmy, leżąc na jednej ze skał i pomyśleliśmy, że jest to miejsce, gdzie mógłby stanąć nasz dom.

Trudno wyjść z wody, która ma temperaturę jaką pamiętam z Jacuzzi. Fantastyczny odpoczynek i wspaniała przygoda.

Zostaliśmy tam przez kolejne kilka godzin, bawiąc się w wodzie i chodząc po dżungli. Gdy zabawy nam się znudziły, leżeliśmy w płytkiej wodzie na samym brzegu morza i snuliśmy marzenia o tym, jak dobrze byłoby osiedlić się właśnie tu. Po niedługim czasie wiedzieliśmy już, jak wyglądałby nasz dom, gdzie byłaby przystań dla łodzi i jakie drzewa owocowe rosłyby w sadzie za domem.

Gdy dzień miał się ku końcowi, a na niebie zamiast błękitu pojawiły się pastele, trzeba było pokonać rzekę i wracać do cywilizacji, ale, ale… wraz z końcem dnia rozpoczął się przypływ…

PS. Przy okazji pozdrawiamy rodaków, którzy przez chwilę byli naszymi sąsiadami w Golden River Bungalow. Razem przekonaliśmy się, że kambodżańska whisky nie jest taka zła jak opowiadają 🙂