Jeżdżąc po Rumunii, prędzej czy później, usłyszycie o Drakuli. Legendarny wampir, pierwowzór wszystkich wampirów, będzie Wam towarzyszył nawet na bazarach, gdzie sprzedają jego podobizny pod każdą postacią. Będzie z Wami także podczas historii opowiadanych przez tubylców. Zobaczycie go też, na co drugiej wystawie sklepowej, gdzie zachęca do zakupów niemal wszystkiego.

W końcu, chcąc nie chcąc najdzie Was ochota, by zobaczyć miejsca, gdzie hrabia Drakula przebywał, rządził i się pożywiał. Tu pojawia się Zamek w Branie. Legendarna forteca, która według przewodników jest jednym z najpiękniejszych miejsc w Rumunii. Miejscem, które trzeba koniecznie zobaczyć. No bo przecież jak można ominąć zamek Drakuli? Po prostu nie wypada!

Galeria fotografii podróżniczej

Faktycznie! Zamek w Branie jest fenomenalny. Jednak nie dlatego, że jest piękny, ale dlatego, że pokazuje on wielką moc. Niestety nie jest to siła wampiryczna, chociaż trzeba przyznać, że marketingowcy mają coś z krwiopijców. Ukazuje on siłę reklamy. Patrząc na miny pozostałych setek zwiedzających, nie tylko my padliśmy ofiarą mitu Drakuli, którego nigdy tu nie było.

Jednak zanim poddam torturom tę atrakcję Transylwanii, zajrzyjmy w opasłe księgi opisujące dzieje tego zabytku.

Historia zamku w Branie

Jak już wspomniałem wcześniej, Wład Palownik tutaj nie mieszkał. Dlatego też nie opiszę pierwowzoru hrabiego Draculi. Zrobię to przy okazji Shigishoary, bo to właśnie tam mały Władek przyszedł na świat. Dzisiaj będzie króciutki spacer po historii, który rozpoczniemy od 1212 roku i zakończymy w czasach nam bliższych.

Zamek Drakuli w Bran Rumunia

Być może pamiętacie nasz artykuł o kościele warownym w Prejmer? Wspominałem tam o Krzyżakach i ich pobycie w Rumunii. Pierwszą warownię w tym miejscu także wznieśli rycerze spod znaku czarnego krzyża. Trzeba przyznać jedno braciszkom, że potrafili wynajdować trudne do zdobycia miejsca. Nie inaczej było w Bran, gdzie na miejsce drewnianej warowni wybrali trudno dostępne wzniesienie.

Zamek zbudowano na sześćdziesięciu metrowej skale. Miejsce to doskonale nadawało się do kontroli i obrony traktu granicznego, biegnącego poniżej. Jednak w końcu Krzyżaków wyproszono, o czym też już opowiadałem i warownia przeszła pod władanie Sasów siedmiogrodzkich.

Nie wytrzymała ona jednak zbyt długo, bo pojawiła się Horda turecka i zmiotła ją z powierzchni Transylwanii. Po kilku latach, gdy pożoga wojenna ustała, zbudowano na tym miejscu nową twierdzę. Tym razem miała ona przetrwać najazdy i trzeba przyznać, że przez wiele lat tak właśnie było.

Wojska tureckie

Dopiero w roku 1619 doszło do tragedii, która po raz kolejny zmieniła oblicze zamku w Branie. Jednak nie doszło do tego za sprawą wojsk najeźdźcy, tylko ktoś nieostrożny zaprószył ogień w warowni. Zamek oczywiście odbudowano. Jednak po zwycięstwie nad Turkami pod Wiedniem, stracił on na znaczeniu. Teraz to już była tylko zwykła, podupadająca stara posiadłość.

Nowe życie starej budowli w Branie

Trwał tak przez wieki i czekał na lepsze czasy. W końcu, gdy już nie było nadziei, że ktoś jeszcze pokocha tę warownię, zjawiła się królowa Maria.

W 1918 roku zamek w Branie został przekazany rumuńskiej koronie. Królowa Maria, jak tylko zobaczyła zamczysko, od razu wiedziała, że właśnie w tym miejscu chce spędzać letnie dni. Postanowiła urządzić sobie rezydencję letnią na tej strzelistej skale. Prace ruszyły z kopyta. Wykonywano każdą zachciankę królowej. Zbudowano nawet w dawnej studni windę, którą goście pary królewskiej zjeżdżali 60 metrów w dół do ogrodu.

Zamek wypiękniał, lecz niestety idylla nie trwała długo. Po II Wojnie Światowej do władzy doszli komuniści, którzy spowodowali nagły upadek burżuazyjnej posiadłości. Opamiętali się dopiero kilka lat później i w 1956 roku udostępnili go zwiedzającym.

Zwiedzanie zamku „Drakuli”, czyli droga przez mękę

No nic, starczy historii, trzeba pozwiedzać. W końcu przewodniki twierdzą, że ta atrakcja Transylwanii rzuci nas na kolana i przebije nam serce osikowym kołkiem.

Zamek Drakuli w Bran Rumunia Postać Vlada Drakuli

Na początek od razu napiszę, że zamek nie jest brzydki. Widziałem dużo gorsze twierdze i ruiny. Trzeba przyznać, że forteca prezentuje się dość okazale. Wyrasta majestatycznie ponad miejscowością i aż chce się zwiedzać.

Po wejściu do środka też jest nie najgorzej, bo przypomina troszkę Zamek Orawski z tymi klaustrofobicznymi przejściami i drewnianymi tarasami. Jednak na tym podobieństwo się kończy. Co więcej, na słowackim zamku o dziwo było więcej „prawdziwegoDrakuli niż tutaj. W końcu tam kręcono pierwszy film o wampirach Nosferatu Symfonia Grozy.

Wampir słowiański potwór

Zamek „Drakuli” mimo zalet ma jedną gigantyczną wadę. Jest bardzo, ale to bardzo popularny. Stało się tak dzięki powieści Brama Stokera i wykreowanej przez niego postaci hrabiego ciemności. Zamek opisany w powieści łudząco przypomina ten z Bran. Marketingowcy nawet nie musieli się zbytnio wysilać, by dorobić do tego otoczkę, która przyciągnie tłumy. I tak oto mamy zamek Drakuli, w którym go nigdy nie było, a zamiast niego mamy tłumy turystów.

Ilość przewijających się ludzi jest po prostu absurdalna. Nawet w godzinach porannych, gdy zamek dopiero co otwiera bramy, już jest kilkadziesiąt osób. Gdy przejdziemy przez kasę i w końcu wejdziemy do zamkowych wnętrz, jest jeszcze gorzej. Zniesmaczeni turyści przepychają się z jednej komnaty do drugiej, ocierając się o siebie.

Nie ma nawet mowy, by przystanąć na moment i przyjrzeć się zgromadzonym eksponatom. Zresztą tych też nie ma zbyt wiele. Najgorzej jest jednak w przejściach o szerokości jednego człowieka. To, co tam się wyprawia, to prawdziwy koszmar.

Zamek Drakuli w Bran Rumunia

Widać, że liczą się tylko pieniądze za bilety i nic więcej. Zastanawiałem się nawet, co się stanie, gdy konieczna będzie ewakuacja. No umarł w butach.

Spocony i wkurzony w końcu się poddałem. Postanowiliśmy czym prędzej opuścić warownię i nigdy więcej do niej nie wracać. Może na podzamkowym bazarze będzie lepiej?

Okoliczny bazar, jeden z największych w Transylwanii

Pod zamkiem w Branie od wielu lat funkcjonuje jeden z największych bazarów w Transylwanii. Podobno można kupić tutaj wszystko, co tutejszy region ma do zaoferowania. Jedzenie, picie i oczywiście fanty związane z Drakulą.

Bazar przy zamku Drakuli w Bran

Niestety i tutaj nie jest tak, jak można było się tego spodziewać. Co prawda podobizn władcy wampirów jest sporo, jednak są to zazwyczaj gumowe breloczki, od których uginają się przydrożne stoiska. Nic spektakularnego, sama chińszczyzna, a tak niewiele trzeba, by podbić serca turystów. Sam nawet, zawiedziony tym, co zobaczyłem, obmyśliłem biznesplan.

W końcu ile kosztowałoby wystawienie kilku trumien i zrobienia porządnego, makabrycznego sklepu. Wykonać ręcznie robione skrzynie z zestawem łowcy wampirów. Wystrugać osikowe kołki i sprzedawać po 10 zł za sztukę. Dorzucić do tego buteleczki ze święconą wodą, krucyfiksami i naszyjnikami z czosnku. Może czarną pelerynę mrocznego wampira i naszyjnik z kłów krwiopijcy. Sprzedawałoby się to wszystko jak świeże bułeczki.

A propos bułeczek, jeżeli nie sklep to, chociaż restauracja serwująca „krwawe” menu. Kto nie chciałby zjeść w okolicy zamku Drakuli krwawej kaszanki, krwistego steka, czy czerniny. Nawet już wymyśliłem nazwę dla czarnej polewki – Ciorba de Dracula. Sukces murowany!

Jeżeli ktoś z Was myśli nad rozpoczęciem intratnego interesu, to proszę bardzo – korzystajcie. Pamiętajcie tylko o kilku procentach od pomysłu 😉

Umęczeni zwiedzaniem zamku Drakuli - „największej” atrakcji Transylwanii.

Jedno co było dobre na bazarze, to możliwość zakupu rumuńskiego bimbru Palinki. Przynajmniej można było rozgrzać krew w żyłach czymś mocniejszym i czym prędzej zapomnieć, o tej „niesamowitej” atrakcji Transylwanii.

Informacje praktyczne z zamku w Branie

Zwiedzanie zamku Drakuli w Branie nie jest nieprzyjemne, choć jak pisałem wyżej, ilość turystów wpuszczonych do ciasnych pomieszczeń, potrafi obrzydzić nawet najciekawszą wyprawę.

Ceny biletów do zamku Drakuli

Ceny biletów do zamku Drakuli w Branie nie są niskie, ale też nie jakieś bardzo drogie, tak czy inaczej, nie podam Ci ich cen, gdyż obecnie rosną one jak szalone. Odsyłam Cię natomiast do strony internetowej, gdzie sprawdzisz aktualne stawki za wejście.

Godziny otwarcia zamku Branie

Zamek otwarty jest 7 dni w tygodniu przez 365 dni w roku
Od 1 kwietnia do 30 września:
– poniedziałek: 12.00-18.00
– pozostałe dni: 09.00-18.00
Od 1 października do 31 marca
– poniedziałek: 12.00-16.00
– pozostałe dni: 09.00-16.00

Zamek w Branie ciekawostki

  • Pierwszą fortecą w miejscu dzisiejszej budowli był drewniany zamek krzyżacki.
  • Skała, na której szczycie stoi zamek Drakuli w Branie ma 60 metrów wysokości.
  • Obecny zamek został wzniesiony w roku 1377 i służył jako punkt celny na szlaku handlowym między Wołoszczyzną a Siedmiogrodem.
  • Po pożarze w roku 1616 zamek odbudowano, a ozdoby fasady wykonano, wzorując się na ówczesnej sztuce polskiej, zwanej jaskółczym ogonem.
  • W roku 2006 zamek wrócił w ręce dawnych właścicieli.
  • Wbrew legendom i lokalnym opowieściom nie doszukano się związku zamku w Branie z postacią słynnego wampira Wlada Drakuli, poza krótką wzmianką w dawnych zapisach o tym, że hrabia spędził kilka dni w zamkowych lochach jako więzień.
  • Zamek uznany został za tak zwaną pułapkę turystyczną i wykorzystywany jest przez hotelarzy czy różnego rodzaju przewodników turystycznych, którzy organizują wycieczki po zamku za kilkukrotnie wyższą kwotę, iż ta, którą zapłacicie przy kasie.
  • O wampirach pisaliśmy już wcześniej na Naszych Szlakach. W artykule znajdziesz informacje o wierzeniach oraz całą masę informacji i ciekawostek związanych z wampirami.