Kuala Lumpur to stolica Malezji oraz największe miasto w kraju.

Do Kuala Lumpur przylecieliśmy z miasta Surat Thani w Tajlandii. Dopiero co opuściliśmy naszą ukochaną wyspę  Koh Phagan, jedno z najładniejszych i najspokojniejszych miejsc, jakie do tej pory odwiedziliśmy. Rajską plażę jak wyjętą z biblijnego raju, zmienić mieliśmy na olbrzymią, gwarną i wielokulturową metropolię.

Nie dziwi więc fakt, że czuliśmy się nie tylko podnieceni, czekającą nas przygodą, ale też zaniepokojeni pierwszym kontaktem z tą olbrzymią muzułmańską aglomeracją. Sporo słyszeliśmy o niezwykle dynamicznym rozwoju i potędze godnej azjatyckiego tygrysa. Czy tak właśnie ją odebraliśmy ? Po części tak, ale nie na każdym kroku widać postęp.

Galeria fotografii lato

Pierwszym olbrzymim problemem, który zauważyliśmy i z którym boryka się to potężne skupisko ludzi, jest transport. Przekonaliśmy się o tym, jadąc ponad 50 kilometrów z lotniska do dzielnicy Chinatown, leżącej niemal w samym centrum miasta. Pierwsze 40 kilometrów minęło jak z bicza, lecz ostatnie kilkanaście posuwaliśmy się z prędkością przysłowiowego żółwia. Końcówka była zabójcza około 5 kilometrów w ponad godzinę.

Transport w Kuala Lumpur

Transport w Kuala Lumpur

Niedawno uruchomiono w Kuala Lumpur cztery nowe kolejki miejskie; Putra LRT, Star LRT, Koleje Kuala Lumpur i KTM Komuter. To niestety wciąż za mało by odblokować zatkane miasto. Sprawy nie ułatwia fakt, że Kuala Lumpur budowane jest bez ładu i składu, a już na pewno nie ma żadnego planu.

Ulice biegną każda w inną stronę, gdzie szerokie i nowoczesne szosy przecinają się z wąskimi zatłoczonymi uliczkami. Całe miasto to połączenie nowoczesności i tradycji gdzie drapacze chmur sąsiadują z małymi chińskimi domami. Jest to malownicze i bardzo ciekawie wygląda w oczach turystów, ale dla planistów miejskich to prawdziwy koszmar.

Co robić i co zobaczyć w Kuala Lumpur oraz ile to kosztuje

Dzielnica Chinatown w Kuala Lumpur miejsce, w którym polecam się zatrzymać

Dzielnica chińska w Kuala Lumpur

Dlaczego wybraliśmy dzielnicę Chinatown, zapytacie? Powodów jest kilka. Po pierwsze to niemal środek miasta i do większości atrakcji, przy odrobinie dobrej woli można dostać się, spacerując jego ulicami. Dla przykładu KL Bird Park to zaledwie 2.5 km. Meczet Jamek leży w odległości mniejszej niż kilometr od dzielnicy, w której się zatrzymaliśmy, a do słynnych Petronas Towers to spacer nie dłuższy niż 40 minut.

Poza dobrym położeniem do zamieszkania w chińskiej dzielnicy zachęciła nas nasza sympatia do mieszkańców państwa środka. Bardzo lubimy chińczyków pomimo ich wad, jakimi moim zdaniem są hałaśliwość i wtykanie aparatu fotograficznego w każde wolne miejsce. Podoba mi się ich entuzjazm do wszystkiego, co robią, relacje rodzinne, a także szczerość. Ta ostatnia cecha jest jedynie moim odczuciem i nie musi być prawdziwa.

Po dłuższej rozmowie doszliśmy do wniosku, że przyczyną, dla której wybraliśmy chińską dzielnicę w Kuala Lumpur, było to, że przez lata karmieni byliśmy, jak większość z was, medialnym obrazem szalonego, brodatego Araba, który szuka tylko okazji by cię, jeżeli nie wysadzić w powietrze to na pewno oszwabić. Dlatego też przylatując do stolicy muzułmańskiego państwa, podświadomie chyba, ciągnęło nas do dzielnicy chińskiej.

Czy obawy były uzasadnione ? Oczywiście, że nie! Spotkało nas w muzułmańskiej Malezji tyle samo dobrego i złego co w każdym innym państwie, jakie odwiedziliśmy, bez względu na kontynent. Co ciekawe spacerując ulicami Kuala Lumpur, mijaliśmy wiele świątyń i kaplic stojących tuż obok siebie. Od muzułmańskich meczetów, przez hinduskie Śikhara, chińskie świątynie pełne posągów dawnych wojowników, a także co bardzo mnie zdziwiło chrześcijańskie kościoły. Ludzie wychodzili z nich, rozmawiali i śmieli się w najlepsze, nic sobie nie robiąc z tego, że świat zachodni spodziewa się po nich nienawiści do siebie nawzajem i krwawych przepychanek.

Atrakcje stolicy Malezji oraz miejsca, które trzeba zobaczyć

Na Placu Wolności zobaczyłem obrazek jak ze starego dowcipu „na ławce w parku siedzi arab, ksiądz i buddyjski mnich…”, cała trójka roześmiana i  bardzo sobie przyjazna. W Europie karmieni jesteśmy apokaliptyczną wizją nienawiści pomiędzy religiami. Malezja to miejsce, które pokazuje, że pomimo olbrzymich różnic można żyć obok siebie i wzajemnie się szanować.

Przejdźmy jednak w końcu do atrakcji Kuala Lumpur.

Meczet Jamek w Kuala Lumpur

Meczet Jamek w Kuala Lumpur

Żarliwa religijność muzułmanów bardzo nas zainteresowała. By przełamać wszelkie, głęboko zakorzenione mity i niepokoje, na pierwsze miejsce odwiedzin wybraliśmy meczet Jamek. Leży on w samym sercu miasta w przecięciu dwóch rzek: Klang i Gombak.

Ciekawostką jest to, że został zaprojektowany przez angielskiego architekta Artura Benisona Hubback’a. Otwarcia dokonano w 1909 roku, co czyni go najstarszym meczetem w Kuala Lumpur. Był głównym miejscem modlitw aż do roku 1965, gdy zakończono budowę meczetu Narodowego Negara.

Cały budynek jest przykładem stylu architektury mauretańskiej, co od razu rzuciła nam się w oczy. Widzieliśmy już coś podobnego w Hiszpanii, gdy odwiedzaliśmy twierdzę Alhambra a Andaluzji. 

O dziwo wizyta w meczecie okazała się wielką przygodą i prawdziwą przyjemnością. Dlaczego przygodą? Ano dlatego, że towarzyszył nam bardzo kompetentny przewodnik i z wielkim zapałem opowiadał o budynku, jego historii i samej religii. A przyjemność wynikała z tego, że cały plac otaczający meczet, spowity był parą wodną generowaną  przez dysze osadzone w ziemi dookoła świątyni.

Przed wejściem do meczetu Magda musiała założyć tradycyjny strój muzułmańskiej kobiety, który ukrywa skutecznie kobiece kształty. W przypadku Magdy nie udało się to do końca, moja żona wciąż wyglądała świetnie. Jednak owijanie się kilkoma warstwami materiału w taki upał nie jest najmądrzejszym pomysłem. Pewnie dlatego na ulicach miasta w samo południe trudno jest wypatrzeć jakąkolwiek kobietę.

Jak już pisałem, do dyspozycji mieliśmy przewodnika, który świetnie posługiwał się językiem angielskim. W prosty i zabawny sposób wyjaśnił nam zawiłości muzułmańskiej religii. Wizyta bardzo przyjemna i śmiało możecie wpisać meczet Jamek na listę miejsc, które trzeba zobaczyć.

Plac Niepodległości Dataran Merdeka w Kuala Lumpur

Po wizycie w meczecie wyruszyliśmy na pobliski Plac Niepodległości. W roku 1957, a dokładnie 31 sierpnia, z gigantycznego 95-metrowego masztu opuszczono brytyjską flagę a na jej miejsce wciągnięto po raz pierwszy w historii, nowiusieńką flagę Malezji.

Wtedy oficjalnie zakończyło się panowanie Korony Brytyjskiej nad krajem i Malezja uzyskała niepodległość. Na szczęście Anglicy mieli dość czasu, by wprowadzić prawa i zwyczaje, które do dziś ułatwiają ludziom życie. Wpływ Brytyjczyków widoczny jest tu na każdym kroku. Od typowych w Wielkiej Brytanii gniazdek elektrycznych czy słynnych dwóch kranów w zlewie z ciepłą i zimną wodę oddzielnie. Nietrudno też znaleźć fish and chips w ulicznych barach.

Przy Dataran Merdaka stoi ciekawy budynek, zwany domem sułtana Abdula Samada. Zbudowany przez Anglików mieścił biura Brytyjskiej Administracji Kolonialnej. Po odejściu Brytyjczyków budynek zamieniono na siedzibę Sądu Federalnego Malezji, potem na Sąd Najwyższy, a dziś jest siedzibą Ministerstwa Komunikacji i Kultury.

Niespełna pół kilometra od placu Niepodległości znajduje się ważna stacja kolejowa Masjid Jamek, z której możemy dojechać praktycznie do wszystkich miejsc w mieście.

Słynne wieże Petronas Tower

Dwie wieże w Kuala Lumpur wyglądają zjawiskowo po zmroku.

Te dwa budynki, lśniące jak wypolerowane, stalowe szpikulce wbite w ziemię, rozpalały moją wyobraźnię od bardzo dawna. Nie wiem, czy pamiętacie film, w którym gra mój ulubiony Bond, James Bond – Sean Connery z towarzyszącą mu piękną Catherine Zeta Jones. Film nosi tytuł „Entrapment”. U nas przetłumaczono to jako „Osaczeni”, choć powinno być raczej „Uwięzieni”, ale nieważne.

Chodzi o to, że część scen kręcono właśnie w Petronas Towers. Gdy pierwszy raz oglądałem ten film, lśniące wieżowce swoim futurystycznym wyglądem głęboko zapadły mi w pamięć. No może nie tak głęboko, jak zjawiskowa Catherina, ale jednak. Pamiętam, że szukałem wówczas informacji o nich. Była to jednak wciąż era „przed Internetowa” i wiele nie znalazłem. Obiecałem sobie jednak, że pewnego dnia, podobnie jak Sean, odwiedzę Petronas Towers w towarzystwie równie pięknej kobiety. Niedawno spełniłem daną sobie wówczas obietnicę.

Ogród Botaniczny Perdana Botanical Garden w Kuala Lumpur

Park w Kuala Lumpur

Spacery po nieznanych miejscach to niezła frajda, ale z czasem męczą. By odpocząć, po kilku dniach spacerów ulicami Kuala Lumpur wybraliśmy się Perdana Biotanical Garden. Jest to kompleks parkowy, którego miastu mogłyby pozazdrościć wszystkie europejskie stolice. Na terenie parku znajduje się między innymi:

Kuala Lumpur Orchid Park

Kwiatowe ogrody z naciskiem na orchidee. Zobaczycie tu ponad 800 gatunków tych pięknych kwiatów rozsianych na prawie hektarze powierzchni. Panuje tu spokój, a zapach kwiatów oszałamia. Dodatkowo za jedyne 40 RM możecie stać się właścicielami, którejś z pięknych orchidei.

Kuala Lumpur Bird Park

Ptasi park to spory teren pełen klatek i siatek rozpiętych na drzewach po to by ptaki niezadowolone z niewoli nie uciekły. Nie odwiedziliśmy osobiście ptaszarni, ale czytaliśmy wiele niepochlebnych opinii o tym miejscu. Oczywiście każdy ma prawo do własnego zdania i każdy szuka czego innego.

Kuala Lumpur Deer Park 

Jest to część parku, w której zobaczyć możecie różne gatunki jeleni. W tym także najdziwniejszy, bo mający zaledwie 20 do 40 centymetrów wysokości w kłębie, najmniejszy ze ssaków kopytnych na świecie. Bardzo dziwne zwierzę, w zasadzie przypomina królika a bliżej mu do jelenia.
Wstęp jest darmowy.

Kuala Lumpur Butterfly Park KL

Ogród Motyli w Kuala Lumpur jest jednym z największych obiektów tego typu na świecie. Na terenie ponad 80 tysięcy metrów kwadratowych żyje 5 tysięcy motyli różnych gatunków.

Niestety, podczas gdy odwiedzaliśmy stolicę Malezji, ogród był nieczynny z powodu prac konserwatorskich. Bardzo żałuje, gdyż miejsce to wydaje się naprawdę ciekawe. Kanał naukowy Discovery Channel nakręcił tu program o motylach, obejrzało go już ponad 200 milionów ludzi.

Miejsce wydaje się super, choć nie widzieliśmy, więc nie mogę polecić.

I to tyle o Kuala Lumpur Perdana Botanical Garden. Miejsce idealne na wypoczynek po trudach zwiedzania hałaśliwego miasta.
Podczas spacerowania alejami parku, pierwszy raz w życiu zdarzyło mi się, że podszedł do mnie facet i poprosił by mógł zrobić sobie ze mną zdjęcie bo wyglądam jak Sean Connery.

Pewnie że się zgodziłem i sam też zrobiłem sobie z gościem zdjęcie, które możecie zobaczyć w galerii z Kuala Lumpur. Mam tylko nadzieję, że chodziło mu o tego Sean Conneryego z czasów Jamesa Bonda a nie staruszka, którym ten szkocki twardziel jest dzisiaj.

Co jeszcze jest ciekawego w stolicy Malezji? Całkiem sporo.

Menara Kuala Lumpur wieża telewizyjna

Wieża telewizyjna w Kuala Lumpur ma 15 pięter i 421 metrów wysokości co czyni ją jedną z najwyższych wież na świecie. Góruje nad miastem od roku 1995. Widok, jaki można z niej podziwiać, jest oszałamiający podobno, gdyż nie mieliśmy okazji go zobaczyć. Spore kolejki i tłumy ludzi zniechęciły nas do stania w kolejce.

Świątynie Sri Maha Mariamman i Guan Di w Kuala Lumpur

Świątynie Sri Maha Mariamman i Guan Di w Kuala Lumpur

Podczas spaceru ulicami miasta warto odszukać dwie świątynie, które zapadły nam w pamięci swoją kolorystykom i bogactwem zdobień. Niesamowite jest to, że mijając zwykłe szare domy, sklepiki i jadłodajnie nagle możemy natknąć się na coś tak pięknego i niezwykłego jak najstarsza hinduska świątynia w Kuala Lumpur; Sri Maha Mariamman o kształcie ostrej piramidy.

Stoi ona pomiędzy zwykłymi budynkami i w całości pokryta jest kolorowymi postaciami z hinduskiej mitologii. Kolejną niezwykłą budowlą jest świątynia wyznawców chińskiego taoizmu, nazywana Guan Di lub Kuan Ti.

Obie budowle bardzo ciekawe a dla nas Europejczyków bardzo egzotyczna. Nazbieraliśmy sporo opowieści i legend dotyczących obu tych miejsc, więc możecie spodziewać się niebawem fajnych historii w naszym dziale z legendami.

Chinatown i ulica Petaling Street w Kuala Lumpur

Chinatown i ulica Petaling Street w Kuala Lumpur

Czas wracać do Chinatown dzielnicy, która jest naprawdę gwarnym miejscem, zwłaszcza po zmroku, gdy ulice zmieniają się w wielkie targowisko. Najbardziej znana jest ulica Petaling. Można tu znaleźć dosłownie wszystko od perfum po „złote” rolexy. Ceny dość wysokie, ale można się targować.

Gdy macie trochę talentu i dar przekonywania, to zmniejszenie ceny o 50 procent nie jest niczym trudnym. Naprawdę utalentowani negocjatorzy zapłacą nie więcej niż 25 procent ceny wywoławczej. Nie należy jednak spodziewać się cudów po tutejszych produktach, warte są swojej ceny. Nie można też wierzyć w oryginalność produktów, zaręczam, że Nike to nie Nike, a złoty Rolex podobno pochodzący z kradzieży to nie Rolex.

Spotkaliśmy spryciarzy, którzy podchodzą i przyciszonym głosem proponują coś bardzo cennego jak np. nowy iPhone czy właśnie drogi zegarek. Twierdzą konspiracyjnie, że mają nielegalny towar i mogą sprzedać go za ułamek ceny jego wartości. Oczywiście to kłamstwo i dobrze jest nie wdawać się z nimi w dyskusje.

Panuje tu ciągły hałas i straszny harmider. Przeciskając się między kramami i straganami, będziecie zaczepiani, nagabywani czasem nawet dotykani byle byście tylko zwrócili uwagę na oferowany tam towar. Jeżeli tego nie lubicie, to radzę omijać to miejsce z daleka.

Co zwróciło naszą uwagę to to, że na straganach handlują przede wszystkim Arabowie, Chińczycy pojawiają się sporadycznie, pomimo że teoretycznie to ich dzielnica. Doszliśmy do wniosku, że chińscy kupcy dorobili się już i wynieśli do lepszych dzielnic, zostawiając tani Chinatown Malezyjczykom.

Malezyjskie upały nie pomagają w zwiedzaniu

Kuala Lumpur system chłodzenia

Wokół centrum Kuala Lumpur działa ogromny system schładzania powietrza przy pomocy pary wodnej. Podczas naszej wizyty w Kuala Lumpur panował ponad 30-stopniowy upał i było to prawdziwym wybawieniem. Gdy przyjrzałem się całej instalacji, nie mogłem uwierzyć w ogrom przedsięwzięcia. By schłodzić kwartał miasta, chłodną wodną mgiełką trzeba było zainstalować setki dysz i doprowadzić do nich słodką wodę. Niewiarygodne przedsięwzięcie, ale efekty robi wrażenie.

Dodatkowo by odwiedzający mogli schronić się przed prażącym słońcem, na całym placu przed meczetem Jamek rozstawione są ogromne parasole w kształcie kwiatów. Rozkładają się automatycznie w upalnych godzinach dnia a wieczorami lub gdy pogoda zmienia się na gorszą, składają się i chowają do wnętrza niby łodygi, fenomenalne.

Chińczycy w Malezji i Kuala Lumpur

Chińska świątynia w Kuala Lumpur

Skoro mówimy już o finansach, to sytuacja Malezji jest bardzo dziwna. Właścicielami większości przemysłu są firmy chińskie. To samo dotyczy turystyki i handlu. Wielkie hotele i domy handlowe są w chińskich rękach. Słyszeliśmy, że gdyby Chińczycy niespodziewanie wycofali się z Malezji, kraj musiałby ogłosić upadłość.

Tak właśnie dziś zdobywa się nowe terytoria i powiększa strefy wpływu, nie przy pomocy armii czy siły. To pieniądz i prawo własności jest dziś nową, bardzo groźną bronią, przy pomocy której podbija się całe państwa. Po tym, co zobaczyliśmy w Malezji, można śmiało powiedzieć, że Europa i USA przegrały wojnę o wpływy w tej części Azji.

Kuala Lumpur to miasto kontrastów i prawdziwy kulturowy tygiel. Na początku pisałem, że nie wszystko rozwija się w tym samym tempie. Poza nowoczesnymi, wspaniałymi drapaczami chmur, wielkimi nowoczesnymi centrami handlowymi i bogactwem dzielnic finansowych jest tu świat kryjący biedę i nierówności społeczne, o jakich my w Europie już nie pamiętamy.

Spędziliśmy w mieście blisko tydzień i myślę, że tyle czasu wystarczy, by poznać jego atrakcje. Nam bardzo się tu podobało i dobrze radzę wpisać Kuala Lumpur na listę miejsc do odwiedzenia. Przed wyjazdem polecam jeszcze odwiedzić bardzo ciekawe jaskinie Batu Caves leżące niedaleko za miastem.

Czas ruszać w dalszą drogę, zatłoczonym autokarem do położonych wysoko terenów Cameron Highlands.

Dodatkowe informacje oraz porady związane z Kuala Lumpur

Ogród Botaniczny – Perdana Botanical Garden

  • Wstęp jest wolny od opłat.
  • Adres: Jalan Cenderasari, 50480 Kuala Lumpur, Malaysia

Kuala Lumpur Bird Park

Ceny biletów są dość wysokie i wynoszą:

  • Dorośli                 67 RM
  • Dzieci                   45 RM

Kuala Lumpur Deer Park 

Adres: Jalan Cenderasari, Taman Botani Perdana, Kuala Lumpur, 50480 Malaysia.
Wstęp darmowy.

Kuala Lumpur Butterfly Park KL

Otwarte od 9:00 do 18:00.
Ceny wejścia do parku:

  • Dorośli                                                        25 RM
  • Dzieci do 11 lat                                          14 RM
  • Jeżeli chcesz robić fotki  dodatkowo       5   RM

Adres: Kuala Lumpur Butterfly Park, Jalan Cenderasari, Taman Botani Perdana, Kuala Lumpur, 50480 Malaysia.


1 RM to niecały 1 zł

Inne artykuły opowiadające o naszej wyprawie przez Malezję